To, że na oficjalnych bankietach gwiazdy pokazują się w nie swoich, tylko wypożyczonych rzeczach, wiadomo od dawna. Niedawno podobne celebrytki skrytykowała Sara Boruc, która dumnie oświadczyła, że posiada na własność wszystkie markowe rzeczy, za które zapłacił jej mąż. Najwidoczniej zupełnie inaczej robi Joanna Horodyńska, która niedawno wpadła do atelier Macieja Zienia, by oddać wypożyczoną kreację.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.