W ostatni czwartek Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie, według którego usunięcie ciąży ze względu na ciężkie i trwałe uszkodzenia płodu, jest "niezgodne z konstytucją". Tym samym doprowadzono do niemal całkowitej delegalizacji aborcji w Polsce i zburzono porządek zbudowany na bazie kompromisu z 1993 roku.
Skuteczna tym razem próba odebrania Polkom możliwości decydowania o własnych ciałach wywołała w kraju falę protestów. W Warszawie cały szwadron policjantów bronił domu Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu, gdzie zmierzał rozwścieczony tłum. Mundurowi użyli gazu pieprzowego.
Gwałtowny odzew po wyroku TK widać również w sieci. Wiele osób życia publicznego postanowiło wyrazić swoje rozgoryczenie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Wśród nich znalazła się także Joanna Koroniewska. Po tym, jak została skrytykowana za wyrażenie poparcia dla protestujących, aktorka zdecydowała się opowiedzieć o straszliwych problemach, które sama napotkała, starając się o potomstwo.
NIE JESTEM NA TO GOTOWA. A może i właśnie się stałam. Proszę, dodajcie mi otuchy, ale może wytłumaczę choć trochę coś, o czym dziś większość myślących INACZEJ DZIŚ zapomina. O moich uczuciach. O moim stanie. Jestem kobietą. Teraz aż się cała trzęsę, odpowiadając na zarzuty co poniektórych, że może powinnam stracić swoje dzieci, skoro jestem ZA ZABIJANIEM. Nie jestem. Nigdy nie byłam. Nigdy nie będę. Ale w moim życiu przeżyłam wiele - pisze rozgoryczona aktorka.
Napięta sytuacja w kraju skłoniła Joannę do wyznania, że jej samej sześciokrotnie nie udało się donosić ciąży.
Mam 42 lata i dwoje szczęśliwie zdrowych dzieci. Ale ciąż miałam osiem. Aż sześć z nich nosiłam przy sercu do końca trzeciego miesiąca. Obumierały. Cierpienie tak wielkie, że tylko Rodzic będący w takiej sytuacji może to zrozumieć. Po pierwszej stracie 13 lat temu miałam przerwę w staraniu się o kolejne dziecko aż dwa lata. Ból był ogromny. I niemoc. Nie mogłam się pozbierać. Zabiegi, łyżeczkowania, za każdym razem poczucie winy, ukrywanie wszystkiego, bo przecież to tylko MOJA sprawa, wstyd i wiele innych emocji a przede wszystkim walka z samą sobą, czy zdołam się z tego podnieść. Czy mogę udźwignąć jeszcze więcej? - wspomina gwiazda M jak Miłość.
Koroniewska przyznaje, że z każdą utratą ciąży wiązał się niewyobrażalny strach i poczucie wstydu.
Za KAŻDYM RAZEM KIEDY DOCHODZIŁO do tych okropnych wydarzeń, a kiedy pojawiła się już na świecie nasza starsza Córka, było jeszcze gorzej... Ciągły strach o to czy będzie dobrze, czy się uda, czy będzie zdrowe, czy ktoś się o tym dowie... Czy ktokolwiek oprócz wspierających bliskich, w moim przypadku męża WIE, co wtedy czułam?! W jakim byłam stanie?! Bez wsparcia Rodziców, Mamy?! Bez mówienia o tym komukolwiek oprócz najbliższych?!
Aktorka rozpoznaje jednocześnie, że wiele Polek znajduje się w o wiele gorszej sytuacji. Zaznacza przy tym, że one same wiedzą dokładnie, co czują i nikt nie powinien mieć prawa podejmować za nie decyzji.
Kobieta milczy. Często. Dusi ją. To stan nie do opisania. Takich historii ma wiele. I wciąż je tłumi. Bo cierpi. Ból nie do opanowania... Przez wiele lat nie mogłam o tym mówić. Nadal jest mi ciężko. To emocje nie do opisania. Za każdym razem czułam się gorsza. Czułam się z tym fatalnie, ja sama... A przecież moja tak głęboko skrywana historia i przeżycia są niczym wobec kobiet, które będą wiedzieć jaki los spotka ich dziecko. Nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić. I szczerze?! Kiedy słyszę, że "miało być chore a urodziło się zdrowe", to aż mnie krew zalewa. Graj w ruletkę. Próbuj. Ile wytrzymasz. NIKT NIE SIEDZI w naszych głowach. Nikt nie wie, ILE jesteśmy jeszcze w stanie udźwignąć - zakończyła swój wywód aktorka.