Joanna Krupa urodziła się w Warszawie, ale już w wieku pięciu lat wyjechała z mamą do Stanów Zjednoczonych. Początkowo mieszkały w Chicago. Krupa doszła jednak do wniosku, że tam nie zrobi kariery i przeniosła się do Los Angeles. Szybko okazało się jednak, że nie jest tak idealną kandydatką na modelkę, jak jej się wydawało. Joanna bardzo źle wspomina ten okres - miała długi, nie miała pracy i wpadła w depresję. Zły humor poprawiała sobie… jedząc słodycze. Okazuje się, że powrót do wymarzonej wagi wpędził ją w bulimię.
Zostawiłam chłopaka, by wyjechać do Los Angeles i spełnić marzenie o modelingu. Było trudno, usłyszałam, że jestem za ładna, za seksowna, za brzydka. Wtedy chodziłam z chłopakiem, który był zazdrosny. Kazał mi zdecydował albo on, albo modeling. Mama pojechała ze mną. Jechaliśmy autem do Los Angeles trzydzieści godzin. Miałam depresje, nie miałam pracy, nie miałam z czego żyć, miałam długi. Był taki czas, że wtedy przytyłam. Jadłam z nudów. Rok trwało, żebym schudła. Ciężko mi było, brałam zioła na odchudzanie, żeby się przeczyszczać, prawie nic nie jadłam. Tak naprawdę miałam bulimię. Nie szłam do łazienki po jedzeniu, ale brałam tabletki po jedzeniu, żeby wyszło ze mnie od razu.
Źródło: 20m2 Łukasza/x-news