Joanna Moro zdobyła rozpoznawalność za sprawą tytułowej roli w serialowej biografii Anny German. Chociaż aktorce do tej pory nie udało się zagrać w równie głośnej produkcji, wciąż okazjonalnie udaje jej się zwrócić uwagę tabloidów.
Nie jest tajemnicą, że Joanna Moro aktywnie korzysta z mediów społecznościowych. Celebrytka zdążyła już przyzwyczaić fanów do zamieszczania w sieci odważnych wpisów, w których chętnie prezentuje także swoje wdzięki w negliżu. Od jakiegoś czasu instagramowe posty Moro zdają się budzić coraz większe emocje wśród internautów. Jakiś czas temu 35-latka oburzyła obserwatorów nagą sesją z najmłodszą pociechą Ewą, wielu nie spodobał się bałagan w domowej kuchni aktorki uwieczniony na serii fotografii.
Przypomnijmy: "Zwyczajna" Joanna Moro chwali się... BAŁAGANEM W KUCHNI. Fani kąśliwie: "Czekam na zdjęcie BRUDNEGO KIBLA"
Zobacz również: Joanna Moro zmieszana z błotem za sesję w przebraniu "Królowej Matki": "Ty WREDNA S*KO"
We wtorek Joanna zamieściła w sieci kolejny już wpis, który wywołał spore poruszenie wśród internautów. A wszystko przez to, że celebrytka wraz z rodziną postanowiła wybrać się na Fuerteventurę.
Kanary wymarły - zero ludzi! Dla nas dobrze, ale dla tubylców to jest śmierć naturalna. Nie ma ludzi, nie ma z czego żyć. Większość hoteli zamknięte, bary, sklepy zamknięte, a jeśli otwarte - to świecą pustkami. No i nie wiadomo kiedy się otworzą - w grudniu, wiosną czy latem! Tutejsi mocno zaniepokojeni sytuacją ... Także kochani, nic nie jest czarno-białe ... ale uważam, że pierwszy i największy nasz wróg to panika, lęk i strach... - napisała Joanna pod wideo, na którym wraz z córką korzysta z uroków zagranicznej wycieczki.
Niestety rodzinne wakacje Moro w obliczu szalejącej epidemii koronawirusa wielu wydały się niespecjalnie przemyślanym posunięciem.
Skrajna nieodpowiedzialność.
Gdy któryś z pani bliskich skończy w szpitalu pod respiratorem, też będzie Pani uważała, że "panika, lęk i strach to nasz największy wróg"? Czy choroba celebrytów nie dotyczy?
A mówią, żeby nie wyjeżdżać.
A co ze szkołą? Wakacje się skończyły.
Podobno mamy ograniczać wyjazdy do koniecznych? Widać nie wszystkich to dotyczy - napisała jedna z internautek.
Takie jest zalecenie rządu. To jest zalecenie, a nie nakaz. Jesteśmy odpowiedzialni przede wszystkim sami za siebie, za najbliższych. I to my decydujemy, co jest najlepsze w danej sytuacji - odpowiedziała jej celebrytka.
W środę Moro zamieściła w sieci kolejny wpis, w którym postanowiła wytłumaczyć internautom decyzję o wyjeździe.
(...) W obawie przed szerząca się epidemią w Polsce zdecydowaliśmy się wyjechać gdzieś, gdzie nie ma praktycznie zagrożenia! Cała wyspa jest niemalże wymarła (...) Turystów brak... Wiem, że niektórzy mówią - nieodpowiedzialnie, ale nie uważam, że komuś naszym wyjazdem zagrażamy, kiedy normalnie legalnie mogliśmy wylecieć. I praktycznie nie mamy kontaktu tu z nikim, w odróżnieniu od sytuacji w Polsce, gdzie non sto z kimś spotykaliśmy się w sklepach, w szkole, w pracy (...) - czytamy na profilu 35-latki.
Witamina D, ciepłe, czyste powietrze, dobra dieta, aktywny tryb życia - nie leżymy nigdy na leżaczkach. Korzystamy z pogody, spacerujemy, ćwiczymy, kapiemy się ... i nabieramy odporności, żeby wirusy odbijały się od nas jak od tarczy! - zakończyła post Moro.
Przy okazji Joanna uspokoiła też wszystkich zmartwionych o edukację swoich pociech.
Szkoły działają, a my zdalnie nadrabiamy. Choć rzeczywiście i tak dużo nauczycieli nie ma i dzieci też, więc sytuacja niczym się nie różni od siedzenia w domu z katarem - stwierdziła w jednym z komentarzy.
Przekonują Was jej argumenty?
Zobacz również: "Ciałopozytywna" Joanna Moro prezentuje fałdki owinięta JEDYNIE W KOC. Fani oceniają: "GDY ZABRAKNIE KLASY" (FOTO)