W ostatnich tygodniach byliśmy świadkami prawdziwego wysypu zagranicznych wojaży wśród polskich celebrytów. Wielu za cel obrało sobie słoneczny Zanzibar, część skierowała się ku Meksykowi. Jeszcze inni polecieli szukać słońca na Malediwy. Kilka celebrytek swoim urlopem pokrzyżowało przy okazji plany całym ekipom pracującym przy produkcji seriali.
Jak udało się dowiedzieć Pudelkowi, szczególnie niezadowoleni z zimowych eskapad swoich "gwiazdek" byli twórcy "Barw szczęścia". Dwie aktorki z obsady tasiemca poleciały bowiem na zagraniczne wczasy, skazując potem współpracowników na zmiany w grafikach i przedłużone oczekiwanie na zdjęcia.
Słowa krytyki padły pod adresem Joanny Opozdy, która wypoczywała na Madagaskarze, a także Mariety Żukowskiej opalającej się tej zimy w zanzibarskim słońcu. Teraz brak szacunku do pracy koleżankom po fachu zarzuca pracująca na planie "Barw szczęścia" Joanna Moro.
Moro, choć wcześniej nie żałowała sobie wczasów na Wyspach Kanaryjskich, teraz zadowala się morsowaniem i prezentuje zgoła odmienny punkt widzenia. Jak sugeruje w jednej z ostatnich relacji na Insta Story, zagraniczne wczasy są przejawem braku odpowiedzialności.
Straszny hejt na te osoby, które gdzieś wyjeżdżają, a inni muszą siedzieć w domu. Można wyjeżdżać – no tak, można wyjeżdżać, ale generalnie są pracodawcy i znam bardzo dużo takich, których po wyjeździe za granicę czeka potem obowiązkowa kwarantanna, nie mogą przychodzić do pracy - mówi Moro.
Celebrytka nawiązuje też do sytuacji na planach seriali, które są nagrywane w oparciu o dokładnie rozpisane grafiki.
Są produkcje, takie na przykład jak u nas, w serialach, no to jak się tak wyjeżdża, potem może być ta kwarantanna, to obsuwa się wszystko. Nie no - generalnie jest taki czas, że jeżeli się już ma tę pracę, to trzeba ją szanować - kończy mentorka Joanna.
Ma rację?