Joanna Opozda nie odpuszcza Antkowi Królikowskiemu. Po tym, jak aktor opublikował instagramowe oświadczenie, w którym twierdzi, że nazywanie go alimenciarzem jest "bezczelne", konflikt między (prawie byłymi) małżonkami znów się zaognił. Zasugerował nawet, że płaci alimenty nie tylko na syna, ale też na mamę Opozdy, czego ta postanowiła nie zostawić bez komentarza.
Joanna Opozda naświetla problem alimenciarzy w Polsce. "Wiem, na czym to polega"
Niedługo po oświadczeniu Antka nadeszła odpowiedź Asi, która ujawniła, jakoby aktor nie widział syna już prawie rok. Doradziła mu też, aby przestał się wymigiwać od płacenia alimentów i w końcu odwiedził Vincenta. Nie wiemy, czy skorzysta z zaproszenia, jednak na kilku wpisach temat się nie kończy. Tym razem Opozda wzięła na warsztat temat alimenciarzy w Polsce i tego, jak oszukują własne dzieci.
Na Instastories aktorki pojawiła się seria nagrań, w której poruszyła między innymi kwestię wiadomości, które dostaje od kobiet w podobnej sytuacji. Jak zapewniła, temat alimenciarzy nie jest jej obcy, a swoim głosem w dyskusji chce wesprzeć inne samodzielne mamy, które często nie mają łatwego życia.
Żeby coś zmienić, trzeba takie niewygodne kwestie poruszać. A że ja mam takie, a nie inne doświadczenia życiowe, to wiem doskonale, na czym ten problem polega. Wiem, jak wyglądają luki prawne w naszym systemie, wiem, co należałoby zmienić, żeby dzieciom i samotnym mamom żyło się w naszym kraju lepiej.
Joanna wyjaśnia, że są nawet specjalne fora, na których osoby zalegające z alimentami dyskutują o tym, jak ukryć dochody przed sądem. Aktorka wymieniła kilka z nich i tu po raz pierwszy wprost padło imię Antka.
Istnieją fora dla alimenciarzy, gdzie oni wymieniają się tipami, jak ukryć przychody. Pierwsza rzecz to jest Revolut. Tam wpłacają swoje pieniądze i komornik nie może tam wejść. Druga rzecz - zakładają spółki i tworzą umowy trójstronne z pracodawcami - tak, jak to było w przypadku Antka, Izabeli i jego pracodawcy. Wszystko, co zarabiają, nie idzie na ich konto, oni biorą mały procent i niby zarabiają najniższą krajową. W ten sposób jak sobie tak chwilę popracują, to się odwołują i pokazują obniżone przychody. Sąd się czasem nad tym uchyla, czasami nie. Inną kwestią jest płacenie przez pracodawców na konto niezajęte przez komornika, a oni na czarno się między sobą rozliczają.
Joanna Opozda bezlitośnie o Antku Królikowskim. Wyjaśniła ważną kwestię
Następnie podjęła temat osób, które nie nadają się do opieki nad dziećmi. Choć tu imię ojca Vincenta nie padło, to aluzja do "proponowania niemowlakowi pierogów czy zabawy kostką Rubika" nie pozostawia wątpliwości. Przypomnijmy, że w przeszłości właśnie tak miał się zachowywać Antek, kiedy w końcu wpadł do niej zobaczyć syna.
Często jest również tak, że kobiety same decydują się na to, że chcą przejąć opiekę, bo na przykład ojciec jest narkomanem, alkoholikiem, osobą agresywną. Osobą nieodpowiedzialną, która totalnie nie nadaje się do tego, żeby zostawić z nią dziecko. No są takie osoby, które proponują niemowlakowi jedzenie pierogów czy zabawę kostką Rubika. To są również osoby, które nadużywają różnych substancji i strach byłoby zostawić tak maleńkie dziecko. Wiecie, jakie są dzieci - ono wejdzie na łóżko i spadnie z tego łóżka, złamie sobie rękę albo nogę, trzeba mieć oczy dookoła głowy. Trzeba być odpowiedzialnym i nie zostawić takiego maluszka nawet na sekundę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potem krótko odniosła się do całości insta-oświadczenia Królikowskiego, które, jej zdaniem, ciężko traktować poważnie.
Muszę się wam przyznać, że nie zagłębiałam się specjalnie w to oświadczenie Antka, które jest, moim zdaniem, tak źle napisane. Te tabelki w Excelu, to wszystko wydało mi się tak śmieszne, tak głupie, że ja tam raz rzuciłam na to okiem i nie wdrażałam się w szczegóły.
Opozda stwierdziła jednak, że ostatnie medialne publikacje dotyczą już nie jej samej, lecz bliskiej jej osoby, dlatego postanowiła zabrać głos i sprostować jedną kwestię. Chodzi o alimenty, które Antek miałby rzekomo płacić mamie Asi.
W oświadczeniu pojawiła się informacja, że Antek płaci alimenty na moją mamę. Jest to oczywiście absurd. Chciałabym, żeby wystarczyły dwa słowa: nie płaci. Ale wiem, że to tak nie działa. Problem polega na tym, że Antoni nie płaci zasądzonych przez sąd alimentów. Ma komornika, któremu czasem uda się coś ściągnąć i wtedy pieniądze trafiają - podkreślam - na moje konto, nie mojej mamy. Nigdy nie dostałam zasądzonych alimentów od Antka dobrowolnie. Nigdy. Nie płaci dobrowolnie, musi być ścigany i do tego przymuszany.
Jak wyjaśniła, zatrudniła własną mamę, bo ufa jej w kwestii opieki nad Vincentem, a znalezienie odpowiedzialnej niani nie jest zadaniem prostym ani tanim. Między wersami przyznała też, że miała bardzo trudny okres w życiu, w którym pomoc mamy była dla niej nieoceniona.
W pewnym momencie mojego życia potrzebowałam pomocy, bo miałam mnóstwo obowiązków. Potrzebowałam niani, na pełen etat. Moja mama zawiesiła działalność gospodarczą, kiedy to wszystko zaczęło się dziać w moim życiu, kiedy miałam ogromną depresję, leżałam na podłodze i nie było czego zbierać. Ona przy mnie była, pomagała mi, ale później chciała wrócić do pracy i potrzebowała zarabiać. Poprosiłam, żeby na pewien okres przyjęła pracę niani u mnie i ona się zgodziła. To jest koniec historii. Antek jej za to nie płacił, to ja płaciłam mojej mamie, bo uważam, że nie jest moim niewolnikiem, ma swoje życie. Jeszcze raz podkreślam - Antek nie płaci mojej mamie.
Własną wersję podsumowała stwierdzeniem, że jeśli Antek nie chce, aby to jej mama opiekowała się Vincentem, to powinien sam wyjść z inicjatywą.
Swoją drogą, jeśli Antek nie odwiedza dziecka, nie interesuje się nim, no to może sam powinien wyjść z taką propozycją niani, która by pomagała w wychowywaniu Vincenta, jeśli tak bardzo nie odpowiada mu moja mama.