Joanna Opozda niespodziewanie znów zrobiła wokół siebie zamieszanie, dodając ostatnio na Instagrama fotkę sprzed drzwi kawiarni, która nie wpuściła jej z rocznym synkiem. Kocia kawiarnia w Krakowie nie przewiduje w regulaminie zbyt młodych gości, aby zamieszkujące ją zwierzaki mogły czuć się komfortowo. Rozczarowana Opozda skwitowała całe zajście, stwierdzając, że nie poleca lokalu mamom i tak zaczęła się cała afera.
W końcu do sprawy odnieśli się pracownicy kawiarni. Na tym się jednak nie skończyło. Joanna nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Celebrytka przemówiła do fanów na InstaStories, tłumacząc, że między wyproszeniem a niewpuszczeniem jest zasadnicza różnica. Poza tym przyznała właścicielom kawiarni słuszność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie zostałam wyproszona. Ja po prostu nie zostałam wpuszczona z moim synkiem, bo po prostu jest za malutki, o czym poinformowałam moich obserwatorów, bo w ogóle będąc w Krakowie, pokazywałam różne miejsca dla mam z dziećmi, co warto odwiedzić, czego nie warto. Uznałam, że nie każda mama tak jak ja będzie wiedziała, że w kociej kawiarni jest limit dla dziecka, co, jak sobie przemyślałam, jest oczywiście słuszne i mądre.
Co wyjątkowo rzadkie wśród celebryckiego światka, Opozda przeprosiła za zamieszanie, które spowodowała.
Kto mnie zna, wie, że ja naprawdę bardzo kocham zwierzęta. (...) W życiu bym nie pomyślała, że ta informacja, bo to była informacja dla innych mam, zostanie tak negatywnie odebrana i rozdmuchana. (...) Jeśli ktoś się poczuł urażony, to przepraszam, bo ja wcale nie miałam tego na myśli. Ja bardzo szanuję takie miejsca, szanuję miejsca, które pomagają zwierzętom.
Na koniec aktorka subtelnie odniosła się do spraw, które faktycznie zajmują jej teraz głowę. Jak możemy się domyślać, chodziło o Antka Królikowskiego.
Patrząc na moje życie prywatne, to chciałabym, żeby tak wyglądały moje dramaty.
Doceniacie taką postawę?