U Królikowskich sporo się ostatnio dzieje. I to nie tylko w związku z tym, że Antek został ojcem po raz drugi. Znów głośno jest też na linii Joanna Opozda - Małgorzata Ostrowska-Królikowska. 59-latka ma ponoć walczyć w sądzie o kontakty z wnukiem.
Zanim jednak w sprawie relacji Vincenta z babcią zostanie coś postanowione, Grażynka z "Klanu" cieszy się czasem z pozostałymi wnuczętami. W sobotę np. wybrała się na grzyby z córką swojej córki Julii.
Zobacz też: Małgorzata Ostrowska-Królikowska wybrała się z wnuczką na grzyby. Odreagowuje po dramie z Joanną Opozdą?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joanna Opozda apeluje do właścicieli psów. Opowiedziała o traumie
Tego dnia w lesie relaksowała się także Joanna Opozda. Wypad na łono natury nie był jednak dla niej aż tak sielankowy jak w przypadku jej byłej teściowej. Celebrytka wrzuciła na Instastories obszerną relację, z której wynika, że spacerując między drzewami, mocno się zestresowała. Jak opisała, w pewnym momencie zauważyła, jak pędzi w jej stronę pies. Przeraziła się, ponieważ w wózku siedział jej syn.
Słuchajcie, spotkałam dzisiaj ludzi w lesie (po raz kolejny) z puszczonym psem. Pies nie był na smyczy. Byłam z synkiem, który siedział w wózku, a pies biegł prosto na nas. Myślałam, że dostanę zawału. Szanujmy się ludzie, lasy są dla wszystkich, nie tylko dla was i waszych psów. Poza tym za takie zachowanie grozi kara grzywny nawet 1000 złotych. Piszę o tym, bo wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy - zaczęła.
Następnie opisała inną sytuację, która spotkała ją jakiś czas temu.
Raz miałam taką sytuację, że szłam z Merlinką (całe szczęście przywiązaną do wózka) i rzucił się na nią właśnie taki wielki pies, który chciał ją rozszarpać. Całe szczęście szybko wzięłam ją na ręce. Wtedy pies rzucił się na mnie i zaczął po mnie skakać. Zanim dobiegli właściciele, byłam cała podrapana. Mam od tamtej pory traumę i apeluję do was o rozwagę - wspomina.
Na tym jednak nie skończyła. Opowiedziała także, że była świadkiem smutnego wypadku, w którym piesek maszerujący po mieście bez smyczy wpadł pod samochód.
A i jeszcze taka historia. Jakiś czas temu właścicielka małego pieska spacerowała z nim po mieście bez smyczy. Niestety, piesek nagle się przestraszył i wpadł pod samochód. Piesek nie przeżył. To był straszny widok. Jak ta pani płakała... Na pewno miała ogromne wyrzuty sumienia. Bądźmy odpowiedzialni - zaapelowała na koniec.