Pod koniec września media obiegła informacja o niespodziewanym ślubie Joanny Przetakiewicz i Rinke Rooyensa. Para powiedziała sobie "tak" podczas ceremonii w prywatnej posiadłości, w obecności najbliższych.
Joanna, znana z zamiłowania do wydawania wystawnych przyjęć, nie chciała jednak rezygnować z hucznego wesela, które miało być "eventem jej życia". Postanowiła urządzić je w Grecji, a zaproszonym gościom sfinansowała przelot i testy na koronawirusa.
Celebrytka do ostatniej chwili trzymała informację o ślubie w tajemnicy, by potem skrupulatnie podzielić się w mediach społecznościowych szczegółami. Chwaliła się zdjęciami w trzech różnych kreacjach i filmikami z imprezy.
Przypomnijmy: Joanna Przetakiewicz chwali się TRZECIĄ kreacją z wesela: "Czułam, że w niej FRUWAM!" (ZDJĘCIA)
Wygląda na to, że Joanna ciągle jeszcze nie może ochłonąć po ślubie, bo nieustannie o nim opowiada. W sobotę wraz z mężem gościła wirtualnie w Dzień Dobry TVN, gdzie wyznała, że "po raz pierwszy czuje się naprawdę szczęśliwa". Milionerka i producent telewizyjny zdradzili, dlaczego zdecydowali się pobrać.
Jak Rinke trzy miesiące po naszym poznaniu powiedział, żebyśmy może to zalegalizowali, to ja mówię: "Po co? Przecież dobrze jest, jak jest". Poza tym mało się znaliśmy. Ale przychodzą w życiu takie momenty, które uświadamiają ci, co jest w życiu ważne. Doszliśmy do wniosku, że mamy teraz wspaniałą, piękną rodzinę, że nie ma na co czekać, nie ma co odwlekać. Trzeba szczęście celebrować! - wyjaśniła projektantka.
Rinke dodał, że "decyzja o ślubie nie miała nic wspólnego z pandemią".
Joanna pochwaliła się przy okazji, że ma świetne relacje z byłą żoną swojego obecnego męża. Uważa, że ich patchworkowa rodzina może być przykładem dla innych.
Ja mam wielką nadzieję, że to też uświadamia innym, że nie warto mieć między sobą zepsutych emocji. Po pierwsze, nie mamy żadnego powodu ich mieć, ale czasami, tak zupełnie schematycznie i standardowo, nie lubi się przyszłej czy obecnej żony swojego byłego męża i odwrotnie (...). Z Kayah znamy się od trzydziestu pięciu lat (...) to, co powiedziała na ślubie, że nie mogła wymarzyć sobie lepszej partnerki, żony dla swojego byłego męża i ojca swojego syna, było dla mnie najlepszym komplementem - wyznała.
Przetakiewicz przekonuje, że opowiada ciągle o swoim szczęściu, "żeby dać innym nadzieję".
Dzisiaj bardzo tej nadziei brakuje. Szczególnie jak słyszymy takie brednie, że kobieta po czterdziestce prędzej zostanie porwana przez terrorystę, niż wyjdzie za mąż. Ja oświadczam wszystkim - to są brednie ze starej ery, a już dawno nastąpiła nowa era - ogłosiła Joanna.
Jej szczęście "daje Wam nadzieję"?