Od kilku tygodni właściciele polskich marek modowych drżą na wieść o każdej medialnej wzmiance na temat ich firm. Wszystko przez skandal, w którego centrum znalazła się Jessica Mercedes i jej marka Veclaim. Wyszło na jaw, że sprzedawane przez blogerkę ubrania, reklamowane jako polskie produkty, tak naprawdę powstawały w oparciu o bardzo tanie produkty znanej marki Fruit of the Loom.
Przypomnijmy: Jessica Mercedes OSZUKAŁA fanów?! Koszulki jej firmy są szyte w Chinach za kilka złotych!
Szybko okazało się jednak, że nie tylko Jessica Mercedes ma coś na sumieniu. Bystrzy internauci momentalnie doszukali się podejrzanych wzorów u innych polskich marek, demaskując ich praktyki.
Najnowszą ofiarą "afery metkowej" jest Joanna Przetakiewicz i jej marka La Mania. We wtorek pisaliśmy już o oburzeniu fanów lansującego się na luksusowy brandu, gdy na jaw wyszło, że czapki z logo La Manii produkowane są nie w Polsce, lecz w... Bangladeszu. Tłumaczenia przedstawicieli marki na nic się nie zdały, a szybko okazało się, że także naczynia sprzedawane przez firmę Przetakiewicz wcale nie są takie "luksusowe":
Okazuje się, że linia La Mania Home, w której dostępne miały być ekskluzywne dodatki do wystroju wnętrz, skrywa więcej wstydliwych sekretów. Kolejnych dopatrzył się Michał Kędziora, dziennikarz i autor bloga Mr. Vintage. Na swoim profilu na Instagramie Kędziora zwrócił uwagę na wyjątkowe podobieństwo świeczników dostępnych na stronie La Manii do tych pochodzących z oferty luksusowej włoskiej marki Arte Dal Mondo:
Jak sobie czytałem wczoraj o tej aferze, to wszedłem na stronę La Manii, bo samą markę kojarzyłem, ale ich asortyment już nie za bardzo - tłumaczy bloger. I znalazłem na przykład taki marmurowy świecznik, który u nich kosztuje 349 złotych, a wydawało mi się, że już go gdzieś widziałem. Po kilkunastu minutach przypomniało się, że jest to produkt włoskiej marki. (...) Oryginał kosztuje 240 euro.
Kędziora zwrócił uwagę, że choć produkty nieznacznie różnią się wymiarami, to wyglądają praktycznie tak samo.
Sami przyznacie, że nietrudno tu powiedzieć, że jest to niemal ten sam produkt.
Bloger, zachęcony efektami swojego "śledztwa", przyjrzał się innym towarom dostępnym w sklepiej La Mania Home. Szybko odkrył, że w asortymencie marki Przetakiewicz można znaleźć więcej designerskich bibelotów, których wzory do złudzenia przypominają te stworzone przez włoską firmę.
Trochę ma inne proporcje i wymiary, ale podobieństwo jest uderzające - zauważył Kędziora, opisując dekoracyjną figurkę ptaka na marmurowym podeście.
Po podaniu jeszcze kilku innych podobnych przykładów, dziennikarz zestawił swoje odkrycia z deklaracjami samej Joanny Przetakiewicz, która zapewniała, że produkty La Mania Home nie tylko powstają w Polsce, ale w dodatku są ucieleśnieniem jej autorskiej wizji i pomysłów.
Po namyśle Michał Kędziora spróbował wytłumaczyć jakoś markę byłej partnerki Jana Kulczyka, sugerując, że być może La Mania dostała zgodę na wykorzystanie włoskich projektów:
Jeśli La Mania miała zgodę na wykorzystanie tego wzoru (?), to powinni o tym informować klientów. Nie wiem, czy jest to wymagane prawem, ale na pewno jest to w dobrym guście. Nawet IKEA ma w zwyczaju podawać nazwiska projektantów, a przecież nie jest to marka aspirująca do bycia luksusową.
Mina Kędziory zrzedła jednak po odkryciu źródła wzoru innego świecznika dostępnego w sklepie La Manii:
To już mało śmieszne. Zobaczcie, jaki ładny świecznik znalazłem na AliExpress i taki sam... No, nie zgadniecie, gdzie.
Bloger zwrócił nawet uwagę na to, że na stronie marki Przetakiewicz wykorzystano dokładnie takie samo zdjęcie, jak w chińskim serwisie:
Nawet zdjęcie to samo, a logotyp nałożony w programie graficznym. Świecznik się "wygina", ma refleksy od światła, a napis jest płaski i wyraźny.
Poprosiliśmy projektantkę o komentarz do zarzutów blogera.
La Mania Home to concept store, który oferuje zupełnie inne produkty niż dom mody La Mania Fashion - tłumaczy Katarzyna Jakacka, dyrektor zarządzająca marki. To dwa inne brandy. La Mania Home to concept store oferujący wyposażenie wnętrz, który tak jak inne sklepy, sprzedaje produkty różnych producentów z różnych stron świata. Także z Polski - podkreśla.
Dalej przekonuje, że wprowadzenie zagranicznych produktów było podyktowane rozwojem marki.
Sprzedaż w La Mania Home zaczęliśmy od tego, co było zaprojektowane przez nas, jednak wraz z rozwojem konceptu nasz asortyment mocno się powiększył. Dziś część produktów pochodzi z Polski, np. porcelana, czy obrusy, a część jest z importu. Nie ma w tym nic złego - słyszymy.
To prawda, nie ma w tym nic złego. Szkoda jednak, że klienci marki nie wiedzieli o zmianie strategii sklepu i wprowadzeniu do niego towarów od pośredników. Żyli w przekonaniu, że kupują luksusowe, autorskie projekty Joanny Przetakiewicz lub, jak przekonywała ona sama w jednym z wywiadów, jej syna. Przedstawicielka marki odniosła się do tego wywiadu, w którym Przetakiewicz podkreślała także, że sprzedawany przez nią asortyment produkowany jest w Polsce.
Przecież nikt tam nie twierdził, że produkty oferowane przez La Mania Home pochodzą tylko z Polski. Niestety nadal mamy do czynienia z hejtem i manipulowaniem informacjami i tam, gdzie ma to miejsce, będziemy reagować prawnie - zapewnia Jakacka.
Przekonuje Was to tłumaczenie?