Choć wydawać by się mogło, że Joanna Przetakiewicz jest w czepku urodzona, jedna z najpopularniejszych polskich projektantek musiała w tym roku zmierzyć się ze sporym kryzysem wizerunkowym. W czerwcu reputacja założycielki domu mody La Mania została mocno nadszarpnięta, gdy na jaw wyszło prawdziwe pochodzenie niektórych przedmiotów sprzedawanych w jej sklepach.
Ostatecznie celebrytce udało się wyjść z patowej sytuacji obronną ręką, jednak - jak sama przyznała - trudne momenty uzmysłowiły jej, jak przewrotne potrafi być życie, w związku z czym pod koniec września po raz drugi stanęła na ślubnym kobiercu, biorąc sobie za męża Rinke Rooyensa. Jak można się było po nich spodziewać, zaślubiny i wesele w greckiej posiadłości zostały okrzyknięte "wydarzeniem dekady", a wśród gości znalazła się największa śmietanka towarzyska. Nie zabrakło również byłej małżonki Rinke, Kayah, z którą producent utrzymuje ponoć "bardzo dobre kontakty".
Przyglądając się świeżo upieczonemu małżeństwu, można odnieść wrażenie, że po scementowaniu związku zapałali do siebie jeszcze większym uczuciem (o ile to w ogóle możliwe). Wyraz łączącej ich ogromnej miłości zakochane gołąbki dały w niedawnym wywiadzie, który ukazał się na łamach Vivy!. W rozmowie towarzyszącej zdjęciom z ceremonii państwo Rooyens raz jeszcze opowiedzieli o kulisach swojego związku, który rozkwitł na początku 2018 roku. Okazuje się, że to determinacja Holendra ujęła celebrytkę, która - mimo początkowych oporów - dała adoratorowi szansę na stworzenie związku.
Od tego trzeba zacząć, że mi w ogóle do głowy nie przyszło, że mogę być z Rinke w poważnym związku - wyznała. Więc kiedy się umówiliśmy na pierwszą randkę, od razu zaznaczyłam, że spotykamy się tylko i wyłącznie raz, pierwszy i ostatni, i to będzie nasz sekret. Spotkaliśmy się trzy dni po moich urodzinach, 14 grudnia, i ja powiedziałam Rinke, że za chwilę wyjeżdżam do Maroka, potem do Sankt Mortiz na święta i sylwestra, jadę z przyjaciółmi, rodziną... Po prostu, powiedziałam, "będę gdzieś w świecie". Nie oponował. Słuchał.
Ze względu na "światowe" życie Asi, ich kontakty ograniczały się na początku do SMS-ów, jednak wiadomości od Rinke były ponoć tak romantyczne, że Przetakiewicz kompletnie straciła dla niego głowę. Dlatego tym trudniej było jej znieść poważne zapalenie płuc ukochanego, na które zachorował w lutym. Gdy gwiazda zobaczyła, że jego stan się pogarsza, czym prędzej poprosiła ojca producenta, żeby przyleciał do Warszawy.
Gdy zobaczył syna, powiedział, tego nigdy nie zapomnę, że Rinke jest jak "tonący ptak", że już nic do niego nie dociera... Patrzyłam na niego. Leżał bez ruchu, pod kroplówkami, miał zamknięte oczy. Czy naprawdę mogłabym go stracić? Czy trzeba strachu, by przewartościować życie, dostrzec, co naprawdę jest ważne?
Zdesperowana celebrytka postanowiła skorzystać wtedy z porady znajomego bioenergoterapeuty, który polecił jej, żeby powiedziała ukochanemu "coś, co go uleczy". Nie wahając się, Przetakiewicz zapowiedziała przyszłemu mężowi, że musi przezwyciężyć chorobę, aby stanąć z nią na ślubnym kobiercu.
Był już wieczór, nie zastanawiając się, wsiadłam w samochód, wróciłam do szpitala i, stojąc nad jego łóżkiem, powiedziałam: "Kochanie, musisz wyzdrowieć! Musisz wstać, bo potrzebuję cię na kolejne 50 lat życia! Chcę być tylko z tobą i chcę być twoją żoną".
Wówczas wydarzył się cud.
I ja się wtedy obudziłem. Wyzdrowiałem w ciągu najbliższych dni - wyjawił producent.
Słodko?