Joanna Przetakiewicz to bez wątpienia nie tylko prawdziwa bizneswoman, ale też kobieta z misją. 54-latka, która dziś nie musi się już martwić o zarobki, postanowiła wesprzeć inne kobiety w dążeniu do niezależności. Celem celebrytki jest rozmawianie z paniami o pieniądzach, gdyż - jak mówi Przetakiewicz - to właśnie ma sprawić, że fortuna sama zacznie spływać.
Joanna Przetakiewicz podczas ostatniej rozmowy z Żurnalistą opowiedziała o nierównościach, z jakimi spotykają się kobiety w biznesie.
Jeżeli chodzi o zarządy dużych firm, tych największych firm, to procentowość kobiet zasiadających w zarządach i radach nadzorczych to tylko 17 procent. Kobiety nie aplikują na wyższe stanowiska, nie wierzą w siebie, że dadzą radę, kiedy fantastycznie dadzą. Badania wykazały, że kobiety stojące na czele dużych firm w krajach wysokorozwiniętych przynoszą kilkadziesiąt procent zysku więcej - przytoczyła dane Przetakiewicz.
Jej zdaniem problem tkwi w kulturze wychowania, gdzie często utwierdza się kobiety w przekonaniu, że nie powinny wychylać się ze swoim zdaniem.
To wina stereotypów, starego myślenia. Kobiety nie wierzą w siebie. Na przykład, jeśli są trzy wymogi na wyższe stanowisko, a kobieta będzie spełniać dziesięć, to uzna, że jeszcze przydałby jej się jedenasty. Mężczyzna spełnia jedno i on aplikuje, a ona nie.
Jako właścicielka firmy La Mania Przetakiewicz stara się dopingować kobiety. Celebrytka otwarcie przyznaje, że nie dałaby pracy heteroseksualnemu mężczyźnie. Jej firmę tworzą kobiety i społeczność LGBT+.
Facetom brakuje wrażliwości i empatii. (...) Kiedy nie umiesz czytać ludzkich emocji, to pracuje ci się gorzej. Będziesz tłumaczył komuś coś, co jest oczywiste dla innych. Można posądzić mnie o pewną nietolerancję. Ja od samego początku mówiłam, że przyjmujemy do pracy tylko kobiety oraz ludzi LGBT. Żadnych heteroseksualnych facetów, bo to w ogóle nie ma sensu. Nie dogadamy się z nimi. Nie w tej branży - przyznaje.
Rozumiecie jej politykę?