Po ciągnących się w nieskończoność dniach żmudnego przeliczania głosów nareszcie stało się jasne, kto od stycznia przyszłego roku będzie rezydentem Białego Domu. Na swojego 46. prezydenta Amerykanie wybrali Joe Bidena, który miał już wcześniej okazję sprawdzić się w roli wiceprezydenta u boku Baracka Obamy.
Chwilę po przekroczeniu przez Bidena magicznej granicy 270 głosów elektorskich z całego świata pod adresem 77-latka zaczęły spływać gratulacje. Wśród milionów osób uradowanych z powodu zwycięstwa Demokratów znalazł się także były premier Polski i były przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, który wyraził nadzieję, że już niedługo w Polsce również dojdzie do zmiany władzy.
Co ciekawe, Tusk już w zeszłym roku dostarczył publice kilku interesujących informacji na temat następcy Donalda Trumpa. Okazuje się bowiem, że polski polityk miał niejednokrotnie okazję rozmawiać z nim sam na sam i choć ciepło wspomina te spotkania, to nie obyło się bez jednej solidnej wpadki popełnionej przez Amerykanina. Do felernej wymiany zdań miało dość 6 lutego 2015 roku.
Przylatuje amerykański wiceprezydent Joe Biden. Poznaliśmy się w Warszawie, gdy odwiedził mnie, gdy byłem jeszcze premierem. Biden jest przemiły, bezpośredni i nieco gadatliwy - pisze w opublikowanym pod tytułem Szczerze pamiętniku Tusk.
Problem pojawił się, gdy Biden próbował skomplementować swojego rozmówce, nie zdając sobie niestety kompletnie sprawy z tego, że mówi o zasługach śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Przedstawia się żartobliwie jako Joe Bideński. Stara się być zawsze dobrze przygotowany do wizyt, ale czasem ma kłopot z detalami. W trakcie naszego pierwszego spotkania powiedział, że wciąż jest pod wrażeniem mojego świetnego wystąpienia w Tbilisi podczas rosyjskiej inwazji na Gruzję. "Patrzyłem tam na ciebie z wielkim uznaniem" – powiedział. "Dziękuję ci za komplement, Joe, ale mnie tam nie było. To był nasz prezydent Lech Kaczyński" - odparłem. Był lekko zakłopotany - zauważa w swojej książce były premier.
Macie nadzieję, że na następne spotkanie z polskimi politykami prezydent USA przybędzie nieco lepiej przygotowany?