Nie żyje Joey Jordison. Amerykański perkusista i współzałożyciel grupy Slipknot zmarł we śnie w poniedziałek. Smutną informację następnego dnia przekazali jego najbliżsi. Muzyk miał 46 lat.
Rodzina Joeya Jordisona we wtorek wydała specjalne oświadczenie, w którym poprosiła fanów perkusisty oraz media o uszanowanie ich prywatności w tym trudnym czasie.
Śmierć Joeya pozostawiła nas z pustymi sercami i uczuciem nieopisanego żalu. Ci, którzy znali Joeya, rozumieli jego błyskotliwość, łagodną osobowość, gigantyczne serce oraz miłość do wszystkiego związanego z rodziną i muzyką. Rodzina Joeya, co zrozumiałe, poprosiła przyjaciół, fanów i media, by uszanowali naszą potrzebę prywatności i spokoju w tym niezwykle trudnym czasie - napisano w oświadczeniu.
Joey Jordison rozpoczął przygodę z muzyką już jako ośmiolatek, gdy otrzymał pierwszą w życiu perkusję. W 1995 roku muzyk dołączył do formującej się wówczas grupy Slipknot, która w późniejszych latach wsławiła się występami w charakterystycznych maskach. W 2013 Jordison rozstał się z zespołem. Jak przyznał w oficjalnym komunikacie, koledzy wyrzucili go z grupy, o czym dowiedział się za pośrednictwem maila.
Kilka lat po rozstaniu ze Slipknotem Jordison zdradził, że cierpi na poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego. Jak wspominał w 2016 roku w rozmowie z Metal Hammer, w ostatnich dniach działalności w zespole choroba neurologiczna przybrała wyjątkowo zaawansowane stadium. Schorzenie poważnie utrudniało perkusiście nie tylko grę, lecz także normalne funkcjonowanie - jak przyznał, czasem musiał być "wnoszony na scenę". Pozostali muzycy Slipknota początkowo nie wiedzieli o chorobie kolegi i myśleli, że jego stan jest skutkiem zażywania narkotyków.
Po wyrzuceniu z grupy Jordison był również związany z zespołami Vimic i Sinsaenum.