Johnny Depp i Amber Heard ponownie powracają na języki całego świata. Choć para rozwiodła się ponad cztery lata temu, to mijające miesiące upłynęły im na wzajemnym oczernianiu się w mediach. Wszystko w związku z sądową batalią, której stawką jest 50 milionów dolarów zadośćuczynienia, których aktor zażyczył sobie od byłej partnerki w ramach walki o swoje dobre imię. Jak nietrudno się domyślić, zwrotów akcji w tej historii zdecydowanie nie brakowało.
Choć mogło się wydawać, że sądowe przepychanki Johnny'ego Deppa i Amber Heard powoli zmierzają ku końcowi, to niestety wygląda na to, że to dopiero początek. 26 lutego w Londynie miała miejsce rozprawa w sprawie pozwu aktora przeciwko tabloidowi The Sun, który miał zasugerować, że Depp stosował wobec partnerki przemoc domową. Został wtedy nazwany "żonobijcą".
W środę Johnny Depp pojawił się w sądzie w towarzystwie swojego adwokata, Davida Sherborne'a. Drugą ze stron reprezentował Adam Wolanski, który nieoczekiwanie ujawnił szokującą treść SMS-ów, które aktor wysyłał do swojego przyjaciela z branży, Paula Bettany'ego. Choć Heard oczywiście nie była obecna na miejscu, to ten nieoczekiwany zwrot akcji rzuca nieco inne światło na jej dotychczasowe zeznania. Treść SMS-ów przytoczył serwis Page Six.
Spalmy Amber - napisał Depp, po czym kilka godzin później kontynuował: Utopmy ją, zanim ją spalimy! Potem zer**ę jej trupa, żeby mieć pewność, że faktycznie nie żyje.
Kilka miesięcy później aktor postanowił podzielić się z Bettanym swoimi problemami z alkoholem i używkami. Z treści wiadomości jasno wynika, że nie był to najlepszy moment w jego życiu...
Odstawiam wódę stary. Piłem całą noc, zanim odwiozłem Amber na lotnisko w LA w niedzielę... Niefajnie... Żadnego jedzenia od kilku dni... Prochy... Pół butelki whisky, z tysiąc Red Bulli i wódek, tabletki, dwie butelki szampana na pokładzie... I co mam w zamian? Wściekłego Indianina w j***nym zamroczeniu, który wykrzykuje obelgi i obraża każdego, kto się napatoczy. Dość tego. Jestem podobno zbyt bystry, żeby wyżywać się na kimś, kogo kocham... Jestem na to wszystko za stary, ale tabletki są spoko - czytamy.
Wolanski twierdzi, że ostatni z SMS-ów miał dotyczyć słynnej szarpaniny z udziałem Amber, do której doszło na pokładzie samolotu. Depp miał wtedy uderzyć partnerkę w twarz, kopnąć w plecy i rzucić w nią butem, a chwilę później stracić przytomność w toalecie. Aktor oczywiście zaprzecza jego słowom.
Co ciekawe, adwokat reprezentujący tabloid dotarł do treści SMS-ów Deppa... przez przypadek. 70 tysięcy (!) wiadomości trafiło w jego ręce z powodu pomyłki poprzedniego prawnika, który reprezentował aktora. Teraz okazuje się, że ten błąd może ich dużo kosztować, bo rzeczone wiadomości mogą pogrążyć Deppa na oczach całego świata. Warto zaznaczyć, że Amber ani jej prawnicy podobno nie mieli wcześniej wglądu w jego wiadomości.
Też czujecie, że to dopiero początek całej sprawy?