Jolanta Kwaśniewska przed laty brylowała na salonach u boku byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. To dzięki jej fantazji i bezpośredniemu podejściu do świata para zyskała społeczną sympatię, a sama Pierwsza Dama uznawana była za ekspertkę w dziedzinach stylu i dobrych manier.
Po latach nikt chyba nie zaryzykuje stwierdzenia, jakoby Jolanta Kwaśniewska nie zyskała swego czasu miana ikony. Uczyła Polaków, jak jeść ptysia, radziła emerytom, aby wyjechali na wakacje w Alpy, a jej charakterystyczny styl bywał inspiracją dla wielu kobiet. Okazuje się jednak, że nie zawsze było kolorowo, o czym żona Aleksandra Kwaśniewskiego oznajmiła światu za pośrednictwem "Vivy".
W rozmowie ze wspomnianym magazynem była Pierwsza Dama opowiedziała o presji, którą wywierał na niej tytuł "ikony stylu". Jak wyznała, zawdzięcza to praktycznie tylko sobie, bo o wszystko musiała zadbać sama.
Wszyscy oczekują, że Pierwsza Dama będzie godnie reprezentowała kraj, prasa ocenia jej ubiór, fryzurę. Ta presja nie jest łatwa. Pewnie nie uwierzycie, ale będąc małżonką prezydenta, sama płaciłam za wszystkie ubrania, sama się czesałam i robiłam makijaż - zdradziła dzielna Jola.
Kwaśniewska bywała też nazywana "Hillary Clinton Wschodu", co przecież zobowiązuje do pewnego poziomu. Miało to jednak swoje minusy, bo odczuwała spore parcie na to, aby zawsze być idealną. Uważa również, że jej wygląd urastał nie raz do "rangi sprawy wagi państwowej".
Zdawałam sobie sprawę, że wszystko jest ważne. Jak mam obcięte włosy, czy mam odpowiedni makijaż, jak jestem ubrana. Małe rzeczy, które w moim prywatnym życiu nie miały znaczenia, tu urastały do rangi sprawy wagi państwowej. Kiedy gdzieś przyjeżdżałam, pisano o mnie: "Hillary Clinton Wschodu" i to dookreślenie powodowało, że media nie tylko w Polsce bardziej interesowały się mną, niż mogłoby to wynikać z mojej roli - wyjaśnia ptysiowa ekspertka.
To jednak nie wszystko, bo Jola utrzymuje, że jej styl jest zupełnie inny niż to, co widzieliśmy przez lata. Dużo lepiej czuje się bowiem w sportowej elegancji, która ma niewiele wspólnego z tym, co prezentowała swego czasu u boku męża. Lubi się też ubierać "z pazurem".
Ubierałam się wbrew sobie, ponieważ tak naprawdę te kostiumiki, sukienusie takie, to nie jest to, co kocham, bo ja dobrze się czuję w takiej sportowej elegancji, ja lubię z takim zadziorem się bardziej ubrać i czasem tak się ubieram - mówi.
Też tęsknicie za czasami, gdy Pierwszej Damie zdarzało się zabierać głos?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!