XXXV Letnie Igrzyska Olimpijskie obfitują w zaskakujące zwroty akcji. Jeszcze przed inauguracją zawodów eksperci byli zgodni w kwestii naszych sporych szans medalowych. Tymczasem, mimo wyraźnie gorszych rezultatów względem wcześniejszych startów biało-czerwonych, niespodziewanie w Paryżu objawiły się nowe talenty w dyscyplinach, w których od wielu lat polscy sportowcy nie święcili większych triumfów.
Jednym z największych pozytywnych zaskoczeń ostatnich dni był wywalczony przez Polkę srebrny medal w boksie, pierwszy od 44 lat. Pochodząca z Lubelszczyzny Julia Szeremeta uległa w finałowym starciu Tajwance Lin Yu-Ting. Ambitna zawodniczka udowodniła, że lata intensywnych treningów i wyrzeczeń mogą zaowocować spektakularnym sukcesem. Sumiennie wywalczone nagrody finansowe i rzeczowe znacząco odmienią życie sportsmenki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Julia Szeremeta doskonale zna wartość pieniądza
Zdobyty 15. dnia Igrzysk srebrny medal w boksie w kategorii 57 kg jest ukoronowaniem ciężkiej pracy podopiecznej klubu Paco Lublin. Jej fantastyczny wynik zaprocentował również nagrodą pieniężną w wysokości 200 tysięcy złotych, diamentem, obrazem oraz voucherem na wyjazd wakacyjny. Jako posiadaczce olimpijskiego krążka będzie jej również przysługiwać dożywotnia emerytura, którą zacznie pobierać wraz z ukończeniem 40. roku życia. Na chwilę obecną wynosi ona 4203 zł brutto miesięcznie.
Julia Szeremeta otrzyma również specjalną nagrodę od Polskiego Związku Bokserskiego w postaci 100 tysięcy złotych oraz samochodu osobowego. Ponadto Ministerstwo Sportu i Turystyki zamierza wspierać dalszy rozwój sportsmenki. Oprócz comiesięcznego stypendium na jej konto jednorazowo wpłynie 75 tysięcy złotych.
Biorąc pod uwagę obecne warunki mieszkaniowe 20-latki, niewątpliwie będzie to dla niej olbrzymi zastrzyk gotówki. Ojciec pięściarki, Andrzej Szeremeta, zdradził w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty, jak wygląda jej codzienne życie w Lublinie.
Wynajmuje najtańszą stancję. Mieszka u mamy znajomego w takim malutkim pokoju, mniej więcej dwa metry na trzy. To stare budownictwo z ciemną kuchnią, jak to się kiedyś budowało za komuny. (...) Oby mieszkanie kupiła i miała stabilizację, tego najbardziej chcę. My nie mamy pieniędzy, żeby jej pomóc - powiedział.
Mężczyzna dodał również, że chciał towarzyszyć córce podczas olimpijskich startów. Niestety, ze względu na wysokie koszty podróży i zakwaterowania jej najbliżsi byli zmuszeni zrezygnować z wyjazdu do Francji.