W nocy z soboty na niedzielę w kompleksie handlowym znajdującym się na warszawskiej Białołęce, Marywilska 44, wybuchł pożar. Jak przekazał komendant główny PSP, nadbrygadier Mariusz Feltynowski, ogień strawił całą halę, a konstrukcja uległa doszczętnemu zniszczeniu. Proces dogaszania obiektu może zająć nawet kilkanaście godzin. Z relacji portalu RMF 24 wynika, że w akcji bierze udział 180 strażaków.
Głos w sprawie zabrała Julia von Stein, która współpracowała z butikiem mieszczącym się w spalonym kompleksie. Celebrytka ze łzami w oczach opowiedziała, jak dowiedziała się o całym zajściu i zdradziła szczegóły jej bliskiej relacji z właścicielkami wspomnianego sklepu.
Julia von Stein zabrała głos w sprawie pożaru na Marywilskiej 44
Kochani, ja dopiero się obudziłam, nieświadoma ogromu tragedii, która wydarzyła się dzisiaj nad ranem w Warszawie, w kompleksie usługowo-handlowym Marywilska 44. Otworzyłam oczy, zobaczyłam mój telefon i ile osób do mnie pisze, wiedząc, że współpracowałam z tamtym miejscem. Chciałam wierzyć, że to jest sen, że mi się to ku*wa śni, że to się nie dzieje naprawdę. W tym miejscu na Marywilskiej 44 miały swój butik moje serdeczne przyjaciółki Julia i Ola. Butik, z którym od ponad roku współpracowałam. To nie była czysta współpraca, tylko przede wszystkim przyjaźń, i ta tragedia dotyka mnie również osobiście przez wzgląd na dziewczyny. Setkom osób dzisiaj na ranem spłonęły marzenia, spłonął cały dorobek swojego życia. Ja nie pamiętam w Polsce takiej tragedii, na taką skalę w ostatnich latach. [...] - powiedziała na Instagramie.
Julia wyznała, że jest zdruzgotana tragedią, której ogromu skali nie może pojąć. W opublikowanym materiale gwiazda TTV zaznaczyła, iż wielokrotnie przybywała z przyjaciółką o podobnej godzinie na terenie obiektu. Zdaniem Stein jedynym pozytywnym aspektem pożaru jest fakt, że nikt podczas niego nie ucierpiał.
Ja nie powiem, że jestem w stanie sobie to wyobrazić, bo nie wyobrażam sobie, żeby mi spłonęła cała firma, ale potrafię sobie wyobrazić, co w tym momencie przeżywają dziewczyny. [...] Słuchajcie, to była firma budowana przez Julię, jej mamę, jej tatę. Oni poświęcali dla tego butiku sto procent swojego czasu. Niejednokrotnie nad ranem, ponieważ tam miały swój magazyn z ubraniami, w tych godzinach Julia była w środku, niejednokrotnie ja z Julią wychodziłam nad ranem z tamtego miejsca. Jedynym pozytywnym aspektem jest to, że cały team żyje, nikt nie stracił życia. Przy takiej tragedii to już trzeba patrzeć na takie najmniejsze pozytywne rzeczy. [...] - dodała.
Julia von Stein zdradza dalsze losy spalonego butiku, z którym współpracowała
Celebrytka zdradziła szczegóły losów firmy, z którą współpracowała. Okazuje się, że właścicielki szukają już nowego lokalu i znoszą ową tragedię wyjątkowo dzielnie.
Dziewczyny już szukają nowego lokalu, one są bardzo silne. Przy takiej tragedii one podeszły do tego z większą siłą niż ja, która płacze od rana, kiedy dowiedziałam się o tej tragedii. [...] Łączę się w bólu ze wszystkimi osobami, tam potężna ilość ludzi miała swoje lokale użytkowe, łączę się w tej tragedii - wytłumaczyła.