Julia Wieniawa już od dawna stara się uchodzić za wszechstronną influencerkę, która realizuje się na wielu polach zawodowych. Niedawno przedsiębiorcza 21-latka stworzyła autorską linię kosmetyków, jednak ich recenzje okazały się dość krytyczne. Podobny los spotkał niestety wypuszczoną kilka dni temu kolekcję ubrań.
Pierwsze opinie na temat projektów sygnowanych marką Lemiss wyraźnie uraziły samą zainteresowaną. Po tym, jak youtuberki zaczęły recenzować sprzedawane przez Julię Wieniawę stroje sportowe, w sieci kolejny raz wybuchła wrzawa. Jakość ciuszków celebrytki kwestionowała m.in. Anna Guellard, która top uznała za zbyt opinający, a legginsy za wrzynające się w ciało, powodując tym samym tzw. "camel toe".
Choć Julka broniła się przed krytyką za strony youtuberek, to nie wszystkich chyba przekonała. Teraz do chóru niezadowolonych klientek dołączyło wiele internautek, które pozostawiają pod zdjęciami Wieniawy na Instagramie dość krytyczne komentarze. Poszło m.in. o to, że legginsy wykonane są podobno z cienkiego materiału, przez co prześwitują. Jest to o tyle problematyczne, że nie posiadają też wbudowanych miseczek, co celebrytka sama przyznała.
Nie lubię efektu miseczek, bo strasznie powiększa to piersi i przez to mega pogrubia sylwetkę (według mnie). Dlatego u nas nie ma miseczek. Ja noszę bez stanika. Body na tyle dobrze opina, że nie jest potrzebny stanik, ale można oczywiście pod spód założyć sportowy stanik, bo to się pięknie komponuje z tym body - napisała Julia.
Tu właśnie zrodził się problem, ponieważ zdaniem internautek ubrania celebrytki nie tylko prześwitują, ale na dodatek nie są dostosowane dla osób, które mają większy biust. Tym samym pojawiły się zarzuty o to, że są one tylko dla osób noszących taki rozmiar, jak Julia.
A co w przypadku kobiet, które mają duży biust? Taki naprawdę duży - miseczka F lub więcej? Bez miseczki to niestety będzie wyglądało fatalnie. Czyli produkt rozumiem dla wybranej grupy klientek? - bulwersowała się internautka, jednak Julka już nie odpisała.
Pod postami marki celebrytki pojawiło się też sporo głosów krytyki dotyczących ogólnej jakości sygnowanych przez nią ubrań. W jednym z przypadków internautka chyba mocno nadepnęła Julii na odcisk, bo ta wdała się z nią w dość przykrą wymianę zdań...
Jeden wielki shit. Jak kupić ubranie, to porządnej marki - napisała obserwująca.
Lepiej Ci? Po takim bezpodstawnym hejcie? - odpisała jej rozsierdzona celebrytka.
Żadnym bezpodstawnym, tak się składa, bo to jeden wielki szajs. I tak się składa, że zwróciłam to g... - odbiła piłeczkę (była?) fanka.
Ale niesamowity poziom rozmowy. Kobieta kobiecie... - skwitowała rozczarowana Julia.
Co ciekawe, kilka osób oskarżyło nawet Julię Wieniawę o kasowanie nieprzychylnych komentarzy pod postami swojej marki.
Dlaczego został usunięty komentarz o obejrzeniu recenzji Ani Guellard? Polecam obejrzeć dziewczyny, przed zakupem - napisała internautka.
Jedna z osób przychylnych Julii próbowała jej bronić, twierdząc, że sama youtuberka wspominała o swoich proporcjach i "chorobach", więc ubrania sportowe po prostu nie będą na niej leżeć równie dobrze, jak na samej celebrytce. Ta sama osoba odpowiedziała jednak jasno i na temat, co sądzi o takich argumentach.
Mam rozumieć, że jeśli ma niedowagę i inne choroby, to mogą jej prześwitywać legginsy? - odpisała ironicznie obserwująca Julii.
Myślicie, że następne przedsięwzięcie celebrytki przyjmie się w końcu nieco lepiej?