Julia Wieniawa do grona celebrytów dołączyła w 2016 roku. Miała wtedy 18 lat i duże ambicje. Rola w "Rodzince.pl" utorowała jej drogę do popularności i po sześciu latach Julia dotarła do etapu, w którym przestało jej się podobać nazywanie jej celebrytką. Dziś zachęcona pozytywnym odbiorem swoich piosenek 24-latka twierdzi, że jest wszechstronną artystką i trudno w polskim show biznesie znaleźć osoby o podobnym potencjale.
W rozmowie z Magdą Mołek Wieniawa przekonuje, że na sukces pracowała w pocie czoła i robiła to od dziecka.
Ludzie mnie trochę traktują jak takiego robota, który wchodzi, robi, wychodzi i po prostu jest mi to dane, nie wiem, jak manna z nieba. A to tak nie wygląda. Od dziecka, zamiast chodzić na imprezy czy wagary, to chodziłam na zajęcia musicalowe, taneczne, wokalne. Nawet przez chwilę chodziłam na gitarę, ale to był słomiany zapał i chodziłam na castingi, milion castingów, nieraz pocałowałam klamkę, aż w końcu dostałam się właśnie do "Rodzinki.pl" i potem już powolutku zaczęła się rozpędzać moja kariera - wspomina.
Celebrytka nie zapomina o podkreśleniu, że na firmamencie polskich gwiazd próżno szukać takiej, jak ona.
W momencie, gdy zaczęłam śpiewać, to ludzie się tak mocniej mną zainteresowali, bo zrozumieli, że kurczę był popyt, dałam podaż. Nie było takiej osoby jak ja, która robi i to, i to, i to, i to, na wielu płaszczyznach się rozwija - mówi celebrytka.
Wieniawa, która dziś nie chce być kojarzona z zawodem influencerki, twierdzi też, że kilka lat temu dokonała swoistego przełomu w branży.
Jeszcze ja jestem jedną z tych pierwszych osób, które mocno w social mediach funkcjonowały. Kiedyś słyszałam od starszych aktorów, że "ta dzisiejsza młodzież, wszystko po prostu pokazuje w internecie, "o co chodzi z tym fanpage'ami, instagramami", a my wtedy wiedzieliśmy, że to jest coś, co kiedyś będzie dużo warte. Ostatnio bardzo mocno staram się też pokazywać w social mediach stricte pracę, to, jak wygląda całe moje życie od kuchni.
24-latka wyjaśnia też, dlaczego zrezygnowała z aktorstwa na rzecz bycia piosenkarką.
Ta presja była od zawsze, żeby pokazać wszystkim, że ja nie jestem głupią celebrytką, na jaką mnie wszyscy w mediach próbowali kreować. Wydaje mi się, że to już trochę minęło, że zaczęłam być poważniej traktowana i cieszę się z tego, korzystam.
Wolę nawet muzykę, bo w tej przestrzeni muzycznej jestem sama sobie szefem. Mogę robić dokładnie to, co chcę i nie muszę się płaszczyć przed nikim i udowadniać komuś, że jestem coś warta, żeby ktoś mnie wziął do jakiegoś fajnego, wartościowego filmu. Trochę już po prostu zmęczyłam się chodzeniem na te castingi i udowadnianiem, że nie jestem tylko dziewczynką z Pudelka, bo ciągle dostawałam takie podobne role (...). Zazwyczaj propozycje, które dostaję, to nie jest jakieś wybitne kino - przyznała.
W rozmowie z Magdą Mołek Julia odniosła się też do opinii, jakie krążą na jej temat.
Jesteś postrzegana jako osoba, która wygląda jak milion dolarów, żyje za wiele milionów dolarów, gromadzi miliony dolarów... - zauważyła Mołek.
No, chciałabym w tych dolarach - odparła celebrytka.
Myślicie, że kiedyś dorówna sławą Jennifer Lopez?