Nie da się nie zauważyć, że najnowszy sezon Tańca z Gwiazdami jest dość nietypowy. W marcu show ze względu koronawirusa przerwano na pół roku, po czym po powrocie na parkiecie uczestnicy pojawili się w niepełnym składzie. Z programu zrezygnowali wówczas Marcin Bosak i Janja Lesar.
Jakiś czas temu ze względu na kwarantannę przygodę z formatem zakończył Bogdan Kalus, a w ostatnim odcinku zabrakło Sylwii Lipki, która otrzymała pozytywny test na koronawirusa.
W związku z wyjątkowo uszczuplonym składem, fani nie kryli swojej dezorientacji odnośnie tego, jak ma wyglądać emisja kolejnych odcinków. W poniedziałek stacja postanowiła zatem o przyspieszeniu finału, w którym zmierzą się ze sobą Julia Wieniawa i Stefano Terrazzino oraz Edyta Zając tańcząca w parze z Michałem Bartkiewiczem.
Zobacz też: Finał "Tańca z Gwiazdami" już w najbliższy piątek! "Zapadła decyzja o PRZYSPIESZENIU finałowego odcinka"
Niespodziewana decyzja Polsatu wyjątkowo zestresowała Julkę, która martwi się zaplanowanym już na piątek finałowym odcinkiem. Ambitna celebrytka jest przerażona wizją przygotowania aż trzech choreografii w tak krótkim czasie.
Mamy do zrobienia trzy choreografie w trzy dni. Powodzenia dla nas wszystkich - napisała pod zdjęciem z parkietu, na którym tuli się ze swoim partnerem, Zając i partnerującym jej tancerzem.
21-latka w obliczu zbliżającego się końca programu postanowiła powspominać swoje początki z tańcem.
Moje pierwsze spotkanie z tańcem towarzyskim ever w marcu przed pierwszym odcinkiem... Co to było? Hahaha - napisała pod nagraniem rozbawiona swoim poziomem Wieniawa.
A teraz... Omg, jaka przepaść. Ciężka praca popłaca - zauważa "skromnie" swój progres pod filmikiem, na którym możemy oglądać jej sambę.
Też zauważacie, jak wielkie postępy poczyniła?