Podczas gdy wszyscy marzymy o tym, aby pandemia koronawirusa dobiegła końca i można było wreszcie swobodnie się przemieszczać, Julia Wieniawa korzysta z rajskich wakacji na Zanzibarze, gdzie wybrała się ze swoim "przyjacielem", Nikodemem Rozbickim.
Zobacz: Julia Wieniawa wypoczywa na rajskich wakacjach z... UKOCHANYM (?) Nikodemem Rozbickim (ZDJĘCIA)
Julka od tygodnia publikuje zdjęcia i relacje z urlopu, w trakcie którego praży się w słońcu i popija drinki wprost z kokosa.
W najnowszym poście na Instagramie Wieniawa pochwaliła się wyprawą do wioski, gdzie spotkała się z miejscowymi dziećmi. Celebrytka zamieściła m.in. filmik, na którym widać, jak rozdaje im ubranka oraz prezenty. W dołączonym wpisie 21-latka ubolewa na trudną sytuacją mieszkańców Afryki.
A tak wygląda prawdziwy Zanzibar. Niewyidealizowany przez hotele i resorty. Te uśmiechnięte dzieciaki dorastają w skrajnym ubóstwie. Im brakuje podstawowych rzeczy do życia, nad którymi my nawet się nie zastanawiamy. Dlatego, jadąc tu na wakacje, warto przeznaczyć część walizki na prezenty w postaci ubranek, butów czy nawet zwykłych kredek i zeszytów. Ich ucieszy wszystko. Serio. Dawno nie widziałam ludzi przepełnionych taką wdzięcznością i miłością. Pomagajmy - zachęca.
Julka dodała też link do zbiórki pieniędzy na budowę szkoły z internatem w Kenii.
Dajmy tym dzieciom szansę na edukację - zaapelowała.
W komentarzach jedni chwalą Julię za "dobre serce", inni są zniesmaczeni jej postępowaniem.
"Nie wolno promować się na takich dzieciach", "Zanzibar to kurort, polecam jechać do Ugandy, Rwandy i tam pokazać dobroć serca", "Kompleks białego zbawiciela. Szkoda, że osoba medialna promuje coś takiego" - czytamy.
Sprawę skomentowały też znane podróżniczki. Kaja z kanału Globstory zwraca uwagę, że choć intencje Julii zapewne były dobre, to w rzeczywistości tego typu "pomoc" może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Pomaganie jest jednym z najpiękniejszych odruchów człowieka, ale wtedy kiedy się wie, jak i co jest pomocą. Często nie da się tego wiedzieć, odwiedzając po raz pierwszy nowy kraj. Julia Wieniawa wrzuciła relację z rozdawania dzieciakom na Zanzibarze zeszytów, ołówków i ubrań.
Zapewne intencje były czyste, spowodowane odruchem serca, a obojętność jest potworna i boli, jeśli ma się w sobie empatię, ale niestety rozdawanie przedmiotów "jakimś dzieciom" w "jakimś miejscu" na wakacjach to nie jest pomoc - jest wręcz przeciwnie. (...) Taka postawa bardziej pomaga nam i naszemu sumieniu, niż temu do kogo pomoc kierujemy, bo pomaganie jest też cholernie trudne i wymaga wysiłku, naszego czasu i uwagi - czytamy.
Globsory opublikowała też krótki "przewodnik" o tym, jak nie pomagać, aby nie zaszkodzić.
Takie samo zdanie ma podróżniczka o nicku Dodo Knitter.
Może chęci były dobre, ale naprawdę nie róbcie tak. Można pomagać w inny sposób - przekazywać fundusze dla szkół, wspierać sprawdzone zbiórki, nie uczyć dzieciaki, że biały przyjedzie i da, bo to nie doprowadzi do poprawy. To nawet nie jest dawanie ryby zamiast wędki - to coś znacznie gorszego. Choć pod piękną przykrywką dobrego gestu (...) to dziecko już zawsze będzie miało w pamięci, że biały to pieniądz, że nie musi nic robić, bo biały przyjedzie i da. Błagam, trochę rozsądku!
Ja nie mówię, że Julia jest zła i chciała tylko fotkę z dziećmi. Może po prostu nie wie. (...) jeśli dajemy dzieciom coś na ulicy, to nigdy nie wiemy, do kogo to naprawdę trafia. (...) Ja doskonale wiem, jak ciężko jest tym dzieciom czegoś nie dać, odwrócić wzrok - to łamie serce, ale pamiętajcie, że to pomoc na kilka minut, ale może te małe istoty bardzo zepsuć i zabić w nich zapał do rozwoju i do zarabiania pieniędzy - tłumaczy Dodo Knitter.
Przyłączamy się do apelu podróżniczek, a jednocześnie doceniamy inicjatywę Julki w propagowaniu zrzutki na rzecz budowy szkoły w Kenii. Link do zbiórki znajdziecie TUTAJ.