Julia Wieniawa, tak jak obecnie niemal każda celebrytka, regularnie organizuje sobie wyjazdy, tak, by jak najbardziej urozmaicić instagramowy "feed". Oczywiście na takich urlopach "pracuje", reklamując właściwie wszystko, co się da. Ona zyskuje wakacje, a obserwatorzy ładne widoczki na Instagramie.
Tym razem Julia nie obrała jednak żadnego zagranicznego kierunku, a zdecydowała się na wypoczynek w polskich Tatrach. Od kilku dni fani Julki mogą więc oglądać ją i jej starannie dobrane zimowe stylizacje na zdjęciach z zaśnieżonymi górami.
23-latka zdążyła już między innymi pokazać fotografię relacjonującą, jak eksploruje górskie zakątki na nartach biegowych oraz nagranie z Kasprowego Wierchu, na którym z przewieszoną przez ramię torebką Jacquemus radośnie kręci się wokół własnej osi. Pod filmikiem "przy okazji" poinformowała o dostawie w sklepie internetowym jej autorskiej marki odzieżowej.
Niestety, poza zachwytami nad widokami i "lookiem" Wieniawy pojawiło się sporo uwag dotyczących obuwia, jakie influencerka założyła na górską wycieczkę. Wypowiedzieć się na temat mało odpowiedzialnego zachowania aktorki zdecydowało się sporo doświadczonych w tych kwestiach miłośników wspinaczki górskiej.
Wszystko wszystkim, rozumiem, że potrzeba lansu i reklamy. Rozumiem, że kolejką, przecież każdy ma do tego prawo, każdemu wolno - tego nie neguję, ale bieganie w takich "kapciach" nawet po Kasprowym Wierchu nie jest rozsądnym pomysłem. Zwłaszcza w obecnych warunkach. Udało się, nic się nie stało - ok, ale następnym razem więcej rozwagi;
Wszystko super, ale jest dużo miejsc w Tatrach, gdzie można było zrobić tę sesję. Nie interesuje mnie, czy wjechała kolejką, czy nie. To ubranie i zachowanie pokazuje, jak nie zachowywać się zimą w górach, bo o wypadek nie trudno. Zwłaszcza, jak się hasa w takich butach po śniegu pokrytym lodem. Gratuluję świecenia przykładem. A później TOPR lata kilka razy dziennie, bo ktoś się naogląda i on "też może";
Nie tak dawno był wypadek na Kasprowym Wierchu. Kobieta poślizgnęła się. Zastanowiłbym się na dodawaniem tego filmiku;
Ej, lala, gdzie raki? Jedyne co powinnaś reklamować na Kasprowym Wierchu to odpowiedni sprzęt do uprawiania zimowej turystki w wysokich partiach gór. Wszyscy trąbią o tym, jak ciężkie panują warunki w Tatrach. Nie biegajcie tak po zboczach i nie w takich butach - grzmią zaniepokojeni fani.
Nie brakowało też bardziej dosadnych komentarzy. Jedna z internautek rozwiała nurtującą sporą część obserwatorów Wieniawy kwestię dotyczącą tego, że idąc po śniegu, ta nie zostawia śladów:
Do wszystkich zdziwionych poniżej, że można biegać po śniegu i nie zostawiać śladów: To się nazywa lód! I brakuje czasem sekundy, żeby taką pustą główką polecieć w dół, w przepaść. Wtedy nawet czapeczka za 200 złotych nie pomoże. Serio, ludzie, myślenie nie boli - czytamy.
Patrząc na publikowane ostatnio przez zapaloną influencerkę treści, nie trudno zauważyć, że choć nie zabrała ze sobą odpowiednich na wyprawy w góry butów, nie zapomniała spakować do walizki "autorskich czapek" i innych produktów, które od kilku dni promuje na Instastories...
Co ciekawe, znacznie lepiej przygotowany na wyjazd zdaje się być jej ukochany. Nikodem Rozbicki opublikował zdjęcia, na których widzimy, że ma na stopach nie tylko odpowiednie obuwie, ale i raki. Jak widać, na instawyprawy w góry można przygotować się profesjonalnie, a nie "stylowo".
Może następnym razem powinien zobaczyć, co jego dziewczyna wrzuca do walizki?