Julia Wieniawa do show biznesu wtargnęła jeszcze jako nastolatka za sprawą związku z Antkiem Królikowskim. Choć relacja nie przetrwała próby czasu, Julka wyjątkowo umiejętnie wykorzystała zainteresowanie mediów, wkrótce stając się jedną z bardziej wziętych celebrytek. Dziś 23-latka to wszechstronna bizneswoman, która gra, śpiewa, sprzedaje autorskie legginsy i prowadzi instagramowy profil, na którym śledzą ją już ponad dwa (!) miliony fanów.
Przypominamy: Podekscytowana Julia Wieniawa świętuje 1,4 miliona fanów na Instagramie: "To jest 20 stadionów narodowych PRAWDZIWYCH LUDZI"
Ostatnio Wieniawa szczególnie skupia się na muzyce. Wydała debiutancką płytę, którą promuje, pojawiając się na ściankach oraz udzielając licznych wywiadów. W jednym z nich żaliła się np. na negatywne reakcje innych na to, że robi kilka rzeczy naraz. W najnowszym zaś pochyliła się nad tym, jak jest postrzegana. Okazuje się, że działającej w sieci gwiazdce nie podoba się, że jest określana mianem influencerki.
Nie chcę być nazywana influencerką, bo uważam, że to słowo, przynajmniej w mojej głowie, jest nacechowane pejoratywnie - komunikuje w rozmowie z magazynem "Party". Dziś influencerem nazywa się każdego, kto ma konto na Instagramie, a ja nie lubię być wrzucana do jednego worka z ludźmi, którzy są popularni, bo wystąpili np. w reality show - kontynuuje zniesmaczona i mówi wprost, jak chce, by o niej mówiono:
Wolę być nazwana aktorką lub wokalistką.
Julia nie zamierza jednak ukrywać, że social media wciąż będzie wykorzystywać do promowania tego, co robi:
Ale sfera internetowa wciąż jest mi bliska. Chcę ją mocniej wykorzystać m.in. do promocji moich działań i prywatnej trasy koncertowej, która ruszy jesienią.
W wywiadzie odniosła się też do swojego głośnego występu na Orange Warsaw Festival. Okazuje się, że celebrytka ma plan zrewolucjonizować polską scenę.
W Polsce "girl power" jest mało widoczny. Dlatego zależało mi, by na scenie pokazać siłę kobiet i wprowadzić na nią taniec. Inspirując się zagranicznymi gwiazdami, chciałabym podnieść poziom rozmachu artystycznego w Polsce, bo uważam, że wciąż jest zbyt malutki.
Zapytana zaś o to, czy bycie bohaterką tabloidów podcina jej skrzydła, odpowiedziała:
Oczywiście! W jak seksistowskim kraju żyjemy, przekonałam się wielokrotnie na własnej skórze. Jeśli dziewczyna się ładnie ubierze, zaświeci drogą torebką, to od razu jest uważana za głupią i płytką osobę - żali się i przekonuje:
Media zawsze próbowały mnie włożyć w szufladkę z napisem "celebrytka", do której nigdy nie pasowałam. To celebryctwo przyszło mimochodem. Wchodząc do show biznesu, nie wiedziałam, w co się pakuję, jak się w tym świecie odnaleźć i poruszać.
Myślicie, że Julce uda się zerwać z łatką celebrytki, jednocześnie robiąc wszystko to, co robią celebrytki?