Julia Wieniawa była ostatnio gościem w podcaście Żurnalisty, gdzie nie szczędziła osobistych wyznań. Celebrytka opowiedziała m.in. o nieudanej relacji z Baronem oraz aktualnym związku z Nikodemem Rozbickim. Wieniawa nie żałowała ukochanemu "Nikusiowi" komplementów, chwaląc na przykład fakt, iż jej luby "w ogóle nie jest celebrycki". Przy okazji Julka zdradziła, że ona sama ostatnimi czasy poważnie zmieniła podejście do bywania na salonach i pojawianie się na kolejnych ściankach "już jej nie jara".
Zobacz również: Julia Wieniawa ujawnia kulisy relacji z Nikodemem Rozbickim: "Znamy się wiele lat. Mieliśmy "on and off again" przez CAŁE MOJE ŻYCIE"
(...) Przed pandemią na ściankach byłam często, bo mi po prostu za nie płacili, więc na nie chodziłam i sobie zarabiałam w ten sposób (...). Lubiłam się tam przebierać i porobić show i zawsze najlepiej wyglądać, ku*wa, na tych ściankach. Superfun (...), ale już mnie to męczyło, w ogóle mi to nie łechta ego. Ludzie zaczęli mnie wreszcie kojarzyć z zawodowymi rzeczami, a nie uśmiechaniem się na ściance. Zmieniłam strategię - pochwaliła się.
W rozmowie Julia Wieniawa odniosła się również do niewybrednych komentarzy na temat własnej popularności i "wyskakiwania z lodówki". Celebrytka zapewniła, że właściwie nigdy nie kierowała nią chęć zarobku ani zdobycia sławy.
To ja sama pchałam się na afisz... Kurde, wkurzało mnie: "Tak, kurde, wyskakuje z lodówki, uważaj, żebyś nie wyskakiwała z lodówki". Przepraszam, to co ja mam odrzucać fajne propozycje? Kurcze ja i tak 3/4 propozycji odrzucałam... Jestem osobą, która potrzebuje działać i nigdy nie motywowały mnie pieniądze. W ogóle nigdy (...). Ani popularność. To były efekty uboczne. Tylko zawsze motywowało mnie dzia-ła-nie (...), udowadnianie, że jestem czegoś warta, że coś potrafię więcej, niż tylko ładnie się uśmiechnąć na Instagramie - wyznała.
Wieniawa powróciła też pamięcią do początków kariery. Celebrytka podkreśliła, że nie pochodzi z biednej rodziny, ale też nie dorastała w domu, gdzie spełniano każdą jej zachciankę i od najmłodszych lat uczyła się oszczędzać. Pierwsze aktorskie wynagrodzenia sumiennie odkładała, a w końcu przeznaczyła na zakup mieszkania.
Pamiętam, że o pierwsze conversy (...) po prostu musiałam wybłagać rodziców i jakimś cudem mi się udało (...). Za pierwsze wynagrodzenie z "Rodzinki.pl" kupiłam sobie lepszy komputer, a całą resztę zbierałam sobie na koncie, żeby mieć dobry start na 18. A ten dobry start okazał się po prostu pierwszym mieszkaniem (...). Nigdy nie byłam osobą rozrzutną, dopiero w momencie, kiedy poczułam, że mam stabilność finansową, to zaczęłam sobie robić dobrze - zdradziła.
Okazuje się również, że Julka jest przekonana, iż w rodzimym show biznesie właściwie nie ma dla niej konkurencji.
Wszyscy mnie pytają: "Jaki jest twój fenomen"? Nie mam pojęcia, skąd to się wzięło, czy wpadłam w taki moment, gdzie był popyt na taką osobę, a ja dałam podaż (...). Z drugiej strony, nie ma takiej osoby jak ja w moim wieku. Nie mam konkurencji czystej (...). No pokaż mi dziewczynę, która jest moją konkurencją, taką stricte moją. No kto, kto? - dopytywała prowadzącego.
Gdy Żurnalista wtrącił, że celebrytka działa na wielu płaszczyznach, celebrytka szybko podchwyciła temat i zaczęła wymieniać liczne talenty:
Ja coś tam śpiewam i zatańczę, i zagram, jeszcze sprzedam ci ciuchy w mojej marce. Jestem wielopłaszczyznowa i ja tak zawsze chciałam, nie lubiłam się szufladkować. To dlatego jestem o tyle hot tematem (...), dlatego tak wszyscy się mną interesują - zapewniła.
W rozmowie Julka zdradziła również, że zawsze miała duże marzenia i od dziecka wierzyła w afirmację. I tak maszerując korytarzem w podstawówce, przyszła celebrytka rozmyślała o swej świetlanej przyszłości.
(...) Idę korytarzem i sobie myślę: "Hmm... Boże, ja kiedyś będę miała niesamowite życie, przeżyję coś takiego, co mało kto będzie mógł przeżyć" (...). Wiedziałam, że moje marzenia się spełnią - wspominała.
Goszcząc w podcaście, Wieniawa poruszyła też temat działalności w sieci. 22-latka przyznała, że nie lubi określenia "influencer", bo kojarzy jej się z "ludźmi, którzy nic nie robią". Aktywność w sieci daje jej dużą zawodową swobodę - zarówno finansową, jak i komfort odrzucania niechcianych propozycji.
To jest za*ebiste. Robię to, na co mam ochotę... Kiedyś byłam taka, że muszę się nachapać, a moja mama (...) mnie wtedy studziła. Teraz mam poczucie: "A nie chcę mi się, jak nie mają ochoty robić po mojemu, to niech spie*dalają" (...). Jestem wdzięczna, że mam taką możliwość, bo wiem, że jest wielu wspaniałych aktorów po szkołach, którzy nie mają tych możliwości i muszą się tułać po tych tasiemcach (...) i grać w reklamach tabletek na bąki, za przeproszeniem - stwierdziła.
Julka przyznała, że na początku kariery otrzymała propozycję ról w dwóch popularnych serialach oraz udziału w "Tańcu z gwiazdami". Celebrytka miała poczucie, że może to dla niej być niepowtarzalna okazja, bliscy namówili ją jednak, by zaczekała na lepsze oferty, co na dłuższą metę wyjątkowo jej się opłaciło.
Miałam takie: "O ja pie*dolę, o kurde, jeżeli to już się nigdy nie powtórzy, to właśnie ten moment, muszę to wziąć". A moja mama mówi: "Ale Julia, ty mierzysz trochę wyżej, chcesz grać w tym? Wiesz, że to nie jest dobre". Moja mama i ówczesny chłopak powiedzieli mi: "Nie rób tego, przyjdzie coś lepszego". Odrzuciłam i dostałam role w dwóch filmach (...). Myślę, że jakbym wzięła te rzeczy, to już bym nie była taka hot. Byłabym taką lalą z tasiemca (...), który wcale nie jest cool serialem, co nie? - rozprawiała.
Zobacz również: Julia Wieniawa ciepło o związku z Baronem: "To była KRÓTKA POMYŁKA. Media mnie w to WMANEWROWAŁY"
Posłuchaj najnowszego odcinka Pudelek Podcast!