Julia Wróblewska karierę w show biznesie rozpoczęła już jako dziecko. Dzięki roli Michaliny w komedii Tylko mnie kochaj młodej aktorce szybko udało się podbić serca polskich widzów.
Od momentu ekranowego debiutu Julii Wróblewskiej minęło już przeszło 14 lat. 21-latka wciąż związana jest z show biznesem, a jej poczynania nadal wzbudzają zainteresowanie mediów. Na przestrzeni lat Julce nie udało się niestety uniknąć skandali, a większość z nich spowodowana była niekoniecznie przemyślanymi wpisami w mediach społecznościowych.
Wróblewskiej zdarza się również poruszać w sieci poważne tematy, w tym na przykład kwestie zdrowia psychicznego.
Ostatnio Julia postanowiła po raz kolejny wykorzystać swój instagramowy profil jako platformę do edukowania fanów. W tym celu celebrytka zamieściła w sieci obszerny wpis, który w całości poświęciła dysocjacji.
Przychodzę dziś do Was z jedną z rzeczy, z którą przyszło mi się zmagać przy okazji posiadania zaburzenia osobowości, rzeczą dość słabo rozumianą i uświadomioną w naszym społeczeństwie. Mam na myśli dysocjację. Czym ona jest? Wg DSM-V jest to „zakłócenie i/lub przerwanie ciągłości prawidłowej integracji funkcji psychicznych, takich jak świadomość, pamięć, tożsamość, emocje, spostrzeganie, obraz ciała, kontrola motoryki i zachowanie”. Podkreśla się również korelację tego problemu z traumą - rozpoczęła Wróblewska.
Są różne rodzaje dysocjacji w tym: dysocjacyjne zaburzenie tożsamości (tzw. osobowość wieloraka), amnezja dysocjacyjna oraz zaburzenia derealizacyjne/depersonalizacyjne. Jako że sama doświadczam trzeciego rodzaju, o nim dziś będę mówić. Depersonalizacja jest to stan oderwania od rzeczywistości, swojego ciała oraz jak jest to napisane w nazwie, osoby - tłumaczyła.
Następnie Julia postanowiła podzielić się osobistymi doświadczeniami z depersonalizacją.
Moje pierwsze doświadczenia z nią były przerażające. Do dziś pamiętam, gdy wracałam ze szkoły i stałam na stacji metra. Dostałam wiadomość, która niestety zawierała „trigger”, czyli tzw. zapalnik, przez który pojawia się u mnie ogromny stres i lęk. W pewnym momencie zaczęło kręcić mi się w głowie. Moje nogi były jak z waty. Świat zaczęłam widzieć jak przez VR, przyglądałam się swoim dłoniom, nie czułam dotyku na skórze. Miałam wrażenie, że jestem niewidzialna. Że ludzie żyją swoim życiem, a ja tak naprawdę nie istnieję, bo przecież nie czuję prawda? Chcąc usiąść na ławce, upadłam obok, świat się rozmazywał. Dopiero po ok. 20 minutach wszystkie zmysły zaczęły działać poprawnie - wspominała Julka.
Niestety w ogromnym stresie potrafię doznać również połączenia z amnezją, nie pamiętać kilku minut, godzin. Ewentualnie „zniknąć” patrząc się w jeden punkt, dopóki ktoś mnie nie obudzi z tego stanu. Patrzeć w lustro i zastanawiać się „kim jest ta osoba, która się na mnie patrzy?”. Wyjść z ciała i widzieć siebie z punktu widzenia 3. osoby. Derealizacja jest to stan psychiczny, w którym odczuwamy, że jesteśmy w nierealnym, nierzeczywistym świecie. Nie wiem, co jest gorsze. Z derealizacją spotykam się rzadziej, jednak jest równie przerażająca (...)
Zobacz również: Nieugięta Julia Wróblewska drąży temat "koronasceptycznej" Edyty Górniak: "To, co mówi, to totalne KOCOPOŁY"
Celebrytka przyznała, że zdarzyło jej się również zmagać ze wspomnianą wcześniej derealizacją.
Będąc w stanie derealizacji, czuję się tak, jakby wszystko było zaplanowane, jakby osoby, z którymi rozmawiam, były nieprawdziwe, jakby rzeczy były nieprawdziwe. Potrafię przyglądać się osobie, która do mnie mówi i czuć się jak w grze, czekać aż skończy kwestię, a ja będę musiała wybrać odpowiedź. Często kształt rzeczy zaczyna się zmieniać, czuję się jak w świecie sztuki Daliego. Doznaję dziwnych odczuć, myśli, twarde rzeczy wydają się dla mnie jak gąbka. Raz zraniłam się w rękę, ściskając klucze, bo wydawały się tak miękkie, nie czułam bólu (to jak wtedy, gdy macie znieczulenie po wizycie u dentysty, niechcący ugryziecie polik i nagle czujecie krew). Czasami mam wrażenie, że podłoga też jest miękka i chodzę po niej jak zaciekawione dziecko. Wpadam w materac, gdy leżę. Rzeczy albo wypadają mi z rąk, albo „nie chcą z nich wyjść”, bo nie mogę otworzyć dłoni - napisała na Instagramie Wróblewska.
Julia nie ukrywała, że choć początkowo trudno jej było uporać się z zaburzeniami, z czasem nauczyła się, jak sobie z nimi radzić.
Oba te stany były dla mnie na początku przerażające. Nie wiedziałam, czym są, dlaczego je mam. „To psychoza?”, „Zwariowałam”, „A co jak stracę kontrolę?”, „Co jak ludzie zobaczą?” Z czasem dowiedziałam się, czym one są. Że wcale nie oznaczają schizofrenii (która nie jest niczym złym- to również tylko i aż choroba), a często głęboką traumę i są odpowiedzią na wielki lęk. Kiedy mózg nie umie sobie z nim poradzić i rozdziela/rozszczepia części, które zazwyczaj działają wspólnie. Radzić z nią sobie można różnymi ćwiczeniami, np. tzw. "grounding" - uziemienie, czyli próba poczucia kontaktu ze światem na wiele sposobów, czy ćwiczenie mindfulness - podkreślała.
Wróblewska wykorzystała także okazję i zaapelowała do fanów, którzy mają na koncie podobne doświadczenia.
Jeśli ktokolwiek z Was zmaga się z czymś takim, proszę, zgłoście się po pomoc, bo przypadkowo możecie sobie zrobić krzywdę podczas takiego stanu. Np. spadając ze schodów, zranienie się próbując poczuć dotyk czy utratą równowagi i uderzeniem w coś. Może to również świadczyć o podświadomej bądź świadomej traumie, która wymaga leczenia. Podkreślam również, że doświadczenia z dysocjacją są indywidualne, personalne. Występuje ona też w spektrum. Może być lekka lub ciężka (...) - zakończyła wpis Wróblewska.
Doceniacie jej szczerość?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.