Julia Wróblewska już od jakiegoś czasu otwarcie opowiada światu o problemach ze zdrowiem psychicznym. 22-latka dokłada wszelkich starań, by uświadamiać fanów w tych kwestiach oraz walczy ze stygmatyzacją osób borykających się z chorobami natury psychicznej.
Na co dzień Julia Wróblewska aktywnie działa w mediach społecznościowych, gdzie regularnie relacjonuje codzienne życie. W poniedziałek na InstaStories celebrytki pojawił się wpis, który z pewnością poważnie zaniepokoił jej fanów. Julka poinformowała bowiem, że właśnie trafiła do szpitala z ostrym bólem brzucha.
Chyba jeszcze nigdy aż tak nie bolał mnie brzuch - skarżyła się.
22-latka udostępniła także w sieci zdjęcie ręki ze szpitalnej sali, na którym widać, że została podłączona do kroplówki. Niedługo później Wróblewska ogłosiła, że opuściła placówkę i przy okazji zdradziła, dlaczego zmuszona była zgłosić się do szpitala.
Wypisana z lekami. Zapalenie pęcherza się rozniosło po miednicy. Mam antybiotyk i mam brać paracetamol i nospę, a jak się pogorszy, to wrócić - napisała na Instagramie;.
Zobacz również: Julia Wróblewska skarży się na niestosowne wiadomości od internautów: "TO JEST OBRZYDLIWE"
Kilka godzin po opuszczeniu szpitala Wróblewska poinformowała obserwatorów, że wskutek otrzymanej kroplówki jej stan uległ chwilowej poprawie. Niestety po pewnym czasie ból powrócił.
Po kroplówce bolało mniej, ale czuję, że znowu wraca i temperatura mi rośnie. Muszę wytrzymać chociaż 3 dni, zobaczyć, czy antybiotyk zadziała - relacjonowała w sieci.
Niedługo później Wróblewska przyznała, że odnotowała u siebie osłabienie i gorączkę. Zdradziła także, że przepisano jej antybiotyk.
Dopiero zaczęłam chyba gorączkować... Jakoś mi słabo, ale mam dużo leków przeciwbólowych, żeby przetrwać kilka dni, zanim antybiotyk zadziała, więc pewnie dlatego - dodała.
Zobaczcie, jak Julia Wróblewska relacjonuje wizytę w szpitalu w sieci.
Zobacz również: Julia Wróblewska "dziękuje" za rady leczenia depresji różańcem: "RELIGIA TO NIE LEKARSTWO"