Justyna Gradek szturmem podbiła krajowy show-biznes. Po raz pierwszy usłyszeliśmy o niej 7 lat temu w kontekście "polskiej Kim Kardashian", która zamierza podbijać zachodnie rynki modowe jako muza pochodzącego z Niemiec projektanta Philippa Pleina. Po burzliwym zakończeniu ich relacji zakasała rękawy i ruszyła do dalszej "pracy", nieudolnie próbując walczyć o względy jednego z rumuńskich milionerów. Ich romans trwał... 3 tygodnie, lecz był to na tyle owocny czas, że celebrytce udało się zaznaczyć swoją obecność w tamtejszej telewizji, przejmując szklany ekran na kilka sekund wyświetlania jej plażowych czułości z mężczyzną, który okazał się przestępcą zamieszanym w proceder handlu ludźmi.
30-latka przez długi czas nie mogła wysiedzieć dłużej w jednym miejscu. Mimo sporych możliwości, jakie oferowała jej polska branża influencerów, Justyna Gradek dostrzegła ogromną szansę na rozwinięcie kariery w Dubaju. Skutecznie wprowadziła na tamtejszy rynek własną linię elektronicznych papierosów, z czasem podbijając inne zagraniczne rynki. Historia zatoczyła koło, ponieważ początkująca biznesmenka dopiero niedawno zadebiutowała ze swoimi produktami na polskim rynku.
Justyna Gradek rozważa wyprowadzkę z kraju. Ile wydała na dubajskie przyjemności?
Gradek regularnie przylatuje do Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie tylko w celu pilnowania swoich interesów. To właśnie tam poznała obecnego partnera, którego świadomie nie pokazuje w sieci. Również na najnowszych zdjęciach pokazała jedynie niewielkie fragmenty jego wytatuowanego ciała. Na ten moment wiadomo, że podobnie jak jej pierwszy medialny chłopak, pochodzi z Niemiec. Gradek wyznała, że coraz ciężej jest im utrzymywać związek na odległość, w związku z czym przymierza się do opuszczenia ojczyzny na stałe.
Myślimy o tym coraz bardziej. Mój mężczyzna też chce, żebym tam stawała się bardziej popularna, więc cały czas działamy. Tam jestem bardziej doceniona. Nie jestem tam wcale długo, bo jestem od lutego, a już jestem zapraszana do wielu takich naprawdę fancy restauracji i mogę się pochwalić, że zaczynam się tam podobać tym właśnie wszystkim ludziom i oni chcą, żebym przychodziła do nich i robiła relację danego miejsca. (...) Tam robię większą furorę niż tutaj - wyznała z rozbrajającą szczerością w rozmowie z Pudelkiem.
Celebrytka postanowiła pójść za ciosem i ponownie wyruszyć na podbój Dubaju. Jak na tamtejszą "gwiazdę" przystało, nie żałowała pieniędzy przede wszystkim na niezwykle apetycznie wyglądające potrawy. Jak wynika z instagramowych relacji, część z nich konsumowała w eleganckiej restauracji SAL z widokiem na błyszczącą Zatokę Perską. Jej goście zapłacą od 30 dirhamów (prawie 33 zł) za marynowane oliwki do nawet 1600 AED (blisko 1750 zł) za ponad 1,5-kilogramową porcję steka tomahawk. Z pewnością jednak Justyna Gradek nie zamówiła posiłku o tak wielkiej gramaturze, nawet chcąc zjeść go wspólnie z partnerem. Przykładowy obiad z deserem składający się z truflowej pizzy i porcji lodów o smaku wanilii z karmelem to wydatek rzędu 310 dirhamów, co przekłada się na około 340 zł.
Tylko pozazdrościć takiego życia?
ZOBACZ TEŻ: Justyna Gradek gorąco POLECA tureckie operacje plastyczne: "To pionierzy zabiegów na nos" (WIDEO)