Justyna Gradek mimo braku konkretnych osiągnięć zyskała medialny rozgłos i z powodzeniem działa jako influencerka. Na ten moment celebrytka może pochwalić się imponującą liczbą ponad miliona instagramowych obserwatorów. Niestety, wraz ze wzrostem popularności Justyny coraz więcej internautów odwiedza jej profil i zostawia na nim również nieprzyjemne komentarze.
Gradek zdaje sobie sprawę z bycia na celowniku hejterów i nie boi się bronić swojego honoru. Celebrytka najczęściej staje twarzą w twarz z uwagami odnoście jej sztucznego wyglądu, do którego, jak sama otwarcie przyznaje, świadomie dąży. Częste odwiedziny w salonach medycyny estetycznej sprawiły, że aktualnie gwiazda emanuje pewnością siebie i z chęcią dzieli się efektownymi fotkami w mediach społecznościowych.
W ostatniej serii pytań i odpowiedzi Gradek otworzyła się nieco na temat czasów młodości i zdradziła, że jej samoocena nie zawsze była tak wysoka. Celebrytka poświęciła dwa posty na szkolne wspomnienia związane z nękaniem, którego doświadczyła w gronie rówieśników:
W okresie gimnazjum byłam prześladowana za to, że miałam trądzik i duże usta. Byłam wyzywana od ropuch i żab. Nie mam nawet z tego okresu żadnego zdjęcia, bo tak ludzie wpłynęli na moją psychikę, że nienawidziłam siebie i tego jak wyglądałam - opowiadała w instagramowej relacji. W liceum również nie byłam lubiana przez inne dziewczyny, bo mój wygląd poprawił się i spotykałam się z najprzystojniejszym chłopakiem ze szkoły - kontynuowała, dodając do wpisu archiwalne zdjęcia z czasów nastoletnich.
W dalszej części odpowiedzi gwiazda podkreśliła, że choć ludzie w szkole dali jej w kość, umiała znaleźć wsparcie w licealnej klasie.
Zobaczcie, jak wyglądała Justyna, zanim z "Brzydkiego Kaczątka" zamieniła się w pięknego, choć nieco sztucznego łabędzia.
Zaglądamy do paszportu Anny Wendzikowskiej, która w 2021 roku "odważyła się" spędzić na wakacjach ponad trzy miesiące