Mijająca edycja "Ślubu od pierwszego wejrzenia", choć dość ekscytująca dla widzów, okazała się porażką dla wszystkich jej uczestników. W ramach ostatniego sezonu powstały trzy pary, z których nie przetrwała żadna, a jedna zdecydowała o rozwodzie jeszcze w trakcie eksperymentu. W tle nie brakowało wzajemnych oskarżeń...
Zwaśnieni uczestnicy "Ślub od pierwszego wejrzenia" gościli w "Dzień dobry TVN"
Choć żadna z par "Ślubu od pierwszego wejrzenia" nie doczekała happy endu, to zdecydowano się ich zaprosić do "Dzień dobry TVN", aby opowiedzieli o swoich doświadczeniach z programem. W efekcie fani show mogli zobaczyć dziwaczną rozmowę, w której zwaśnieni dotąd uczestnicy wymieniali się uwagami na temat swoich małżeństw.
Na kanapie śniadaniówki zasiedli Marta i Patryk oraz Justyna i Przemek. Można jedynie podejrzewać, że Marta i Maciej nie otrzymali zaproszenia bądź po prostu go nie przyjęli, bo po finale nie mieli już sobie nic do powiedzenia. Dziwnie zaczęło być już od początku, bo uczestników "wymieszano" tak, aby nie siedzieli obok siebie. Ta decyzja zaskoczyła nawet samych prowadzących.
Jakoś was tak na krzyż porozsadzali - skomentował Marcin Prokop.
Namieszali - dodała rozbawiona Dorota Wellman.
Skąd taki pomysł? Trudno wyrokować, jednak biorąc pod uwagę to, że Marta i Patryk są świeżo po ostrej wymianie zdań w mediach społecznościowych, a Justyna dopiero niedawno zabrała publicznie głos po rzuceniu męża przez SMS-a, może tego właśnie sobie życzyli sami zainteresowani.
Justyna i Przemek ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" dyplomatycznie o własnym małżeństwie
Na pierwszy ogień poszli Justyna i Przemek, którzy wyraźnie silili się na kurtuazję. Na początek kobieta stwierdziła, że ich małżeństwo "zweryfikowało życie" i mieli inne priorytety. Po tym, co padło w odcinku specjalnym, starała się być miła dla męża, od którego sama się zresztą nagle odcięła.
Życie weryfikuje i po prostu nie wyszło. Jak w każdym związku, może nie wyjść, tu też może nie wyjść i rozstaliśmy się po prostu - wyjaśniła Justyna i dodała: Uważam, że jesteśmy zupełnie różni, na zupełnie różnych etapach w życiu i oboje potrzebowaliśmy czegoś innego. To nie miało też dłuższego sensu. Jestem trochę starsza od Przemka i też inaczej pewne rzeczy przeżywamy, inaczej widzimy.
Dorota Wellman zapytała więc Przemka o to, czy "byli źle dobrani". Ten wahał się przy odpowiedzi o chwilę za długo i odpowiedział dość dyplomatycznie.
Powiem tak: gdybyśmy byli dobrze dobrani, to prawdopodobnie moglibyśmy być też razem. Mimo wszystko postaraliśmy się spróbować, poznać się lepiej. Niestety te różnice, które były z podejściem do życia, do różnych tematów życiowych spowodowały, że postanowiliśmy, że lepiej będzie się rozstać.
Padło też pytanie o to, co poróżniło go z żoną z programu. Tu także starał się wybrnąć bez zaogniania konfliktu, delikatnie jednak nawiązując do wydarzeń z telewizyjnego show. Gdy odpowiadał, Justyna wlepiła wzrok w podłogę, najwyraźniej nie będąc pewną, co usłyszy.
Wydaje mi się, że Justyna woli spokojny tryb życia: piesek, dom, skupienie na biznesie. Ja mam pracę, ale lubię też podróżować, wychodzić z domu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wymowne miny Patryka ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" podczas wywiadu w śniadaniówce
Potem przyszła pora na Martę i Patryka. Kobieta twierdzi, że nie żałuje udziału w programie i po prostu im nie wyszło. Jej mąż z programu najpierw słuchał jej z uwagą, a po komentarzu o "kierowaniu się sercem" ironicznie się uśmiechnął i spuścił wzrok. W międzyczasie robił wymowne miny i równie wymownie zerkał w kamerę.
Nie żałuję, zdobyłam ciekawe doświadczenia. Relacja nie zakończyła się sukcesem, aczkolwiek niczego nie żałuję. Zawsze patrzę pod kątem takim, jakie były moje początkowe intencje, a było to poszukiwanie miłości, więc kierowałam się sercem. Nie zawsze się w życiu układa, myślę, że ta odległość, która nas podzieliła, miała wpływ. Nie mogliśmy kontynuować rozwijania tej relacji, bo było to utrudnione.
Następnie głos zabrał Patryk. Wcześniej Marta próbowała sprawiać wrażenie wyluzowanej, ale po tym, jak z jego strony padły ponowne oskarżenia, uśmiech spełzł z jej ust i już nie wrócił. To, co powiedział, pokrywa się zresztą z tym, co zarzucił jej w odcinku specjalnym i w instagramowej kłótni.
Byłem gotów na jakieś tam ustępstwa. W momencie ostatniej rozmowy szczerze mówiąc chciałem, żebyśmy poszukali jakiegoś wspólnego rozwiązania, ale do tego potrzeba dwóch osób. Jeżeli jedna osoba nie chce, a druga się stara, to nic z tego nie będzie - podsumował gorzko Patryk.
Po krótkiej i osobliwej rozmowie nie sposób nie odnieść wrażenia, że uczestnicy starali się być dla siebie delikatni pod okiem kamer i celowo nie poruszali drażliwych kwestii. Nie dano im na to zresztą zbyt wiele czasu, bo ich wejście trwało tylko 4 (!) minuty.
Wyszło niezręcznie?