17 maja 2023 roku Polskę obiegła informacja, że podczas zejścia ze szczytu Jungfrau w Szwajcarii zginął pod lawiną Kacper Tekieli. Alpinista planował zdobyć wszystkie czterotysięczniki. Pozostawił pogrążoną w smutku rodzinę, w tym żonę Justynę Kowalczyk-Tekieli oraz synka Hugo. Dwa miesiące po tragedii sportsmenka znalazła sposób na radzenie sobie ze stratą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Justyna Kowalczyk zapowiedziała zdobywanie gór
Już w mowie pożegnalnej podczas pogrzebu męża, Justyna Kowalczyk-Tekieli zapowiedziała, że zamierza żyć dalej i zdobywać góry:
Będziemy żyć tak, jak Kacper nas nauczył. Nauczył nas, że trzeba żyć, bo życie jest za krótkie, żeby się przejmować pierdołami. Będziemy zdobywać góry.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Co jakiś czas w swoich mediach społecznościowych dzieli się z fanami zdjęciami i filmikami z górami w tle. Jeździ na rowerze, spaceruje i się wspina. Czasem sama, ale często w towarzystwie dwuletniego synka Hugo. Walczy w ten sposób z bólem i stratą. Próbuje pogodzić się z wizją samotnego macierzyństwa.
Justyna Kowalczyk walczy z bólem
Dwa miesiące po tragedii opublikowała zdjęcie męża opatrzone wzruszającym opisem. Zacytowała w nim fragment powieści Victora Hugo:
Umierać — to nic, straszne jest nie żyć.
Zaś w sobotniej relacji na Instagramie Kowalczyk potwierdziła przypuszczenia fanów, że mordercze treningi dają jej wytchnienie. Ucieka w góry, by być bliżej męża. Na szlaku, spocona i zmęczona, znajduje ulgę.
Justyna Kowalczyk-Tekieli opublikowała zachwycającą scenkę ze ścieżki w górach, którą podpisała:
Trenowanie to ucieczka?! Oczywiście! Najlepsza z możliwych.
Na koniec dodała ikonki czarnego serduszka oraz kota.