Justyna Mazur niedawno poddała się operacji zmniejszenia żołądka, o czym poinformowała instagramowych obserwujących. Podcasterka i autorka serii "Piąte: Nie zabijaj" wielokrotnie zabierała głos na temat walki z nadwagą, a także odpierała krytyczne komentarze, które mocno odbijały się na jej samopoczuciu.
Tuż przed operacją zmniejszenia żołądka Justyna Mazur zapozowała w bieliźnie do pamiątkowej sesji, która miała być początkiem końca dotychczasowego życia. Miesiąc po zabiegu zaprezentowała z kolei blizny i zdradziła, jak resekcja żołądka wpłynęła na jej zdrowie. Na tym nie koniec, bo o tych i innych tematach porozmawiała teraz z Wiktorem Krajewskim na łamach "Wprost".
Justyna Mazur o dyskusji wokół otyłości
We wspomnianym wywiadzie Justyna otworzyła się m.in. na temat stygmatyzacji osób, które zmagają się z otyłością. Wokół tego schorzenia krąży bowiem wiele stereotypów, które są niezwykle krzywdzące.
Zaczęłam może trochę bardziej mówić otwarcie o otyłości jako o chorobie oraz jej metodach leczenia. Ta choroba jest bardzo mocno związana body shamingiem. Trudno mi sobie przypomnieć na szybko chorobę, która wiązałaby się z takim body shamingiem jak otyłość. Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to zakażenie wirusem HIV. Często obwinia się zakażonych, że mają, co chcieli. Osoby z problemem alkoholowym są podobnie traktowane w niektórych kwestiach jak chore na otyłość - mówi.
Mazur zdradziła też, jak wyglądała jej walka z chorobą. Jak twierdzi, zaczęła przybierać na wadze jeszcze jako nastolatka i mocno wpłynęło to na jej samoocenę.
Do osiemnastego, może dziewiętnastego roku życia, byłam szczupłą dziewczyną. I potem, jak zaczęły się problemy, szło za tym zajadanie stresu, kompulsywne jedzenie, zmiana trybu życia. Wyjechałam na studia i musiałam utrzymywać się sama, a co za tym idzie, często nie miałam dostępu do dobrego jedzenia, więc jadłam syfy studenckie. Waga rosła i przekładała się na moją samoocenę. Bardzo zaczęło to wpływać na moją samoocenę. Było to dla mnie trudne i tak, to był mój "mały koniec świata".
Justyna Mazur mierzyła się z hejtem z powodu wagi
Innym wątkiem były komentarze internautów po tym, jak postanowiła się "pokazać" światu. Nagle rzeczy, o których dotąd nikt nie wspominał, stały się powodem poniżających uwag.
Po roku czy dwóch dawania darmowych, bardzo dobrych treści w Internecie, pokazałam swoją twarz i przy okazji oceniono mnie po wyglądzie, nazwano "spasionym tucznikiem". (...) W momencie, kiedy zaczęłam pokazywać się z twarzą, ludzie zorientowali się, że nie jestem szczupła i nagle zaczęto wysyłać mi mnóstwo uwag dotyczących dźwięku, że sapię i powinnam coś ze sobą zrobić, żebym tak nie sapała. Pojawiło się to z automatu, tak jakby ludzie zaczęli oceniać moje treści gorzej, ponieważ wiedzieli, jak wygląda głos, który do nich mówi - wspomina.
Niestety nie popisali się też bliscy Justyny oraz znajomi z pracy, którzy pozwalali sobie na niezwykle krzywdzące komentarze. Podcasterka nie ukrywa, że zachwiało to jej samooceną.
Zanim poznałam mojego męża, od mojej babci notorycznie słyszałam - a byłam 30 kilo szczuplejsza niż teraz - "no, dziewczyno, jak ty nie schudniesz, to żadnego faceta nie poznasz. Nikt by nie chciał takiego wielkiego babska na sobie". Moja babcia jest kochaną osobą i też nigdy nie należała do superszczupłych, ale czuła, że może tak powiedzieć. Od kolegów z pracy słyszałam notorycznie komentarze: "Tobie seksu brakuje, bo jakbyś się poruszała w łóżku, to byś trochę schudła". Czy "jakbyś zrzuciła kilka kilo, byłabyś ekstralaską". Powodowało to u mnie wstyd, z którym żyję do dziś - przyznała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Justyna Mazur przeszła operację zmniejszenia żołądka
Nie zabrakło też wątku operacji bariatrycznej, o której zrobiło się w mediach zaskakująco głośno. Justyna zdradziła, dlaczego się na nią zdecydowała i jak teraz wygląda jej codzienność.
Przedwczoraj minęły dwa tygodnie, więc jestem świeżo "po". Mój żołądek ma teraz objętość około 150-200 mililitrów, a normalnie ma około od jednego do trzech litrów. Jem małe porcje, szybciej najadam się, bo wycięto fragment żołądka, który wydzielał hormony odpowiedzialne za głód, czyli grelinę. Musiałam ją zrobić, bo czułam się już bardzo źle. I tu nie chodzi już o samą powierzchowną warstwę, ale zaczęły mi siadać stawy... Ciało szybciej zużywa się, jak jest ciężkie. Nie miałam sprawności, jaką chciałam mieć. Mnie to sprawiało przykrość, że nie nadążam za moimi siostrzeńcami, z którymi lubię spędzać czas, że nie mogę sobie po prostu pójść i poskakać na trampolinie, bo to jest – kurde! – obciążające dla stawów, które po chwili ruchu od razu dawały mi o sobie znać. (...) Nawet teraz, jestem po operacji i jem słoiczki dla dzieci. Dostarczam organizmowi 600 kalorii dziennie, ale jak łapie mnie głód, wstydzę się powiedzieć głośno, że chce mi się jeść, bo takie wyznanie byłoby odebrane jako oznaka słabości, dowód wstrętnego obżarstwa. Serio. Pojawiają się myśli, że jeżeli przyznam się do głodu, ktoś spojrzy na mnie i pomyśli, że jestem "tłustą świnią" - mówi.
Internauci zarzucają Justynie Mazur "propagowanie otyłości"
Podcasterka przyznaje, że ciałopozytywność, choć ważna w dzisiejszych czasach, nie może być wymówką dla szkodzących zdrowiu nawyków. Jeszcze inną kwestią jest krytyka o "promowanie otyłości", z czym mierzyło się także wiele innych osób, które chcą występować w mediach. Mazur mówi wprost, że nie rozumie takich zarzutów.
Zastanawiam się, czym może być w ogóle "propagowanie otyłości". Bo na czym owe propagowanie ma polegać? Że ktoś wciska ludziom jedzenie na siłę do ust? Czy każe innym przytyć? Jest to największy absurd, jaki istnieje i to jest właśnie już przejaw największego i zawoalowanego nie body shamingu, ale fatfobii. Nawet samo nazewnictwo, którego używa się w stosunku do osób, które mają większą wagę. "Osoby otyłe". Osób z nowotworem nie nazywa się "osobami rakowymi", tylko "chorymi na raka". Podobnie powinno być z otyłością "osoby chore na otyłość". (...) Pokazanie szczupłej osoby można więc uznać za propagowaniem szczupłości, a pokazanie osoby z aparatem na zębach propagowaniem prostych zębów. Powiedz, o co w ogóle chodzi? To jest naprawdę bardzo powierzchowna ocena - podsumowuje.