Justyna Pochanke przez niemal dwie dekady związana była z TVN, gdzie pod skrzydłami Edwarda Miszczaka wyrosła na flagową twarz stacji. W 2020 roku prowadząca głównego wydania "Faktów" niespodziewanie rozstała się z dotychczasowym pracodawcą i zaczęła stopniowo wycofywać się z życia publicznego, budząc tym samym wiele pytań. Dziś dziennikarka wiedzie życie z dala od mediów.
Początki kariery Justyny Pochanke
Pochanke w telewizji debiutowała jako dziecko, prowadząc w TVP1 program "5-10-15". Już wtedy rozumiała, że swoją przyszłość chce związać z dziennikarstwem, dlatego udała się właśnie na ten kierunek na Uniwersytet Warszawski. Gdy była na czwartym roku studiów, udało jej się zdobyć posadę w Radiu Zet, gdzie pracowała do 2001 roku. Współpracę z "Zetką" zakończył konflikt ówczesnym prezesem, który zmusił ją do złożenia wypowiedzenia. Nagła zmiana była dla niej o tyle trudna, że oprócz faktu bycia rozwódką i mamą 4-letniej córki, cechował ją też wyjątkowy pracoholizm. Jak sama przyznała, swój dzień rozpoczynała przed czwartą nad ranem, a do domu wracała dopiero po zmroku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na bezrobociu Justyna nie wytrzymała zbyt długo, bo już po kilku tygodniach zaoferowano jej stanowisko w powstającym kanale informacyjnym TVN24. Praca przed kamerą okazała się dla niej sporym wyzwaniem, któremu koniec końców sprostała wręcz śpiewająco. Początkowo prowadziła serwisy informacyjne, a w 2003 roku dołączyła do zespołu dziennikarskiego wieczornych "Faktów". Rok później została gospodynią głównego wydania po odejściu Tomasza Lisa, a w 2008 roku także prowadzącą segmentu "Fakty po Faktach" w TVN24 i TVN24 BiS. Właśnie na Wiertniczej warszawiance udało się ponownie znaleźć miłość - Adama Pieczyńskiego, dyrektora programowego TVN24. Na ślubnym kobiercu stanęli w 2004 roku.
Kulisy zakończenia współpracy Pochanke z TVN-em
Mało kto zdawał sobie sprawę z okoliczności, które towarzyszyły głośnemu odejściu Pochanke z TVN-u. Po miesiącach medialnych spekulacji Justyna przerwała milczenie i ujawniła na łamach magazynu "Zwierciadło", że długo zmagała się z notorycznym zmęczeniem, wypaleniem i oznakami depresji.
Przyszedł moment, że siadłam w sobotę na łóżku i nie byłam w stanie nic zrobić, nie mogłam ruszyć ręką ani nogą - wyznała. Byłam bezbrzeżnie zmęczona i wyeksploatowana. Miałam taki moment w życiu, że cierpiałam długie lata na bezsenność. Jadłam w nocy, pracowałam w dzień. [...] Dwie, trzy godziny snu i jazda. Siedziałam jak skamieniała, łzy płynęły same, nie potrafiłam nawet odpowiedzieć na pytanie: dlaczego?
Z pomocą przyszli mąż i córka Zuzanna, którzy namówili ją na terapię. Gdy ta nie przyniosła spodziewanych rezultatów, bliscy prezenterki postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
Najlepsze okazały się metody chałupnicze. Mąż zamykał mnie na klucz w sypialni, córka chowała przede mną czekoladę - wspominała.
Jak dziś wygląda życie dziennikarki?
W kuluarach krążyły pogłoski, że jeszcze przed podjęciem nagłej decyzji o odejściu ze stacji, Pochanke miała nabyć z mężem dom Marbelli, hiszpańskim mieście położnym nad Morzem Śródziemnym. Jak później informowały serwisy, eksprowadząca "Faktów" postanowiła na poważnie zerwać z dziennikarstwem, by przenieść się z małżonkiem do Hiszpanii i oddać się nowemu zajęciu - pisaniu książek dla dzieci. Mówiło się też, że Justyna jest pochłonięta pracą nad autobiografią. Te plotki dziennikarka osobiście zdementowała w wywiadzie dla "Newsweek Polska".
Czytałam, że wybudowaliśmy dom w Marbelli i czuję się tam osamotniona i smutna. A także, że piszę książki — autobiografię i dla dzieci. [...] Nie piszę, tylko czytam. Domu w Marbelli nie mam, choć mam swoje miejsce w Hiszpanii. Ale od dwóch lat nie wyjeżdżam, nie miałam i nie mam planów emigracyjnych - wyjaśniła niedawno Pochanke.
Była gwiazda TVN-u ujawniła też, że codziennie ogląda "Fakty". Zaznaczyła przy tym, że nie robi tego, gdyż interesują ją wydarzenia, a raczej to, jak zostaną przedstawione.
Po roku od odejścia z TVN24 mogę uczciwie powiedzieć: nie brakuje mi reflektorów, mikrofonów, nigdy nie myślałam "zejdźcie z mojego miejsca". Nie zmienia to faktu, że wciąż się czuję dziennikarką - mówiła.