Trzeba przyznać, że Justyna Steczkowska to jedna z tych gwiazd, którym z pewnością nie można odmówić talentu. Piosenkarka działa na polskiej scenie już od ponad trzech dekad i wciąż nie daje o sobie zapomnieć. W ostatnich tygodniach o 51-latce znów było głośno, a to za sprawą utworu, który powstał z myślą o Konkursie Piosenki Eurowizji. Choć ostatecznie do Malmo pojedzie jej młodsza koleżanka, to "dziewczyna szamana" nie poprzestaje na intensywnej promocji "Witchera".
Ostatnio Justyna Steczkowska była gościem Małgorzaty Domagalik w programie "Niech Gadają". Wśród rozmaitych wątków, diva poruszył również problem "etykietek" z którymi musi mierzyć się od lat. Nie jest tajemnicą, że 51-latka od lat musi mierzyć się z hejtem i nieprzychylnymi komentarzami. Piosenkarka nie ukrywała, że najbardziej wkurzają ją złośliwości dotyczące jej pracy, a w szczególnie zarzuty, że "wyje, kiedy wychodzi na scenę".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Justyna Steczkowska oskarżona o playback. Diva stanowczo zareagowała
Jakiś czas temu diva miała okazję zaprezentować głośno promowany utwór "WITCH-ER Tarohoro" w trakcie występu w programie "Jaka to melodia?". Gdy tylko nagranie z wokalno-tanecznych popisów Justyny Steczkowskiej trafiło do sieci, natychmiast wywołało spore poruszenie. Choć w komentarzach pod występem nie zabrakło liczny "ochów" i "achów" to pojawiły się również zarzut o stosowanie playbacku. Artystka nie pozostała obojętna na złośliwości.
Może kiedyś na żywo się uda to zaśpiewać. Jak na razie playback gdziekolwiek to śpiewa - napisała gorzko jedna z internautek.
Eva to jest na żywo! Zaręczam Ci. Słychać nawet, jak głos się trzęsie. Ale żeby śpiewać na żywo, z taką ilością ruchu to trzeba nieustannie ćwiczyć. I to robię. Więc bądź tak miła i pisz, że wiesz lepiej ode mnie czy śpiewam na żywo - skwitowała zirytowana diva.
ZOBACZ TAKŻE: Justyna Steczkowska ŻALI SIĘ na przebieg preselekcji do Eurowizji? Mówi, czy wystartuje za rok: "Na pewno NIE, jeśli..."