Trwa ładowanie...
Przejdź na
Neta
|
aktualizacja

Justyna Steczkowska doświadczyła w dzieciństwie BIEDY. Tak zabezpieczyła swoją rodzinę: "Kupiłam kawałek ziemi. Jest naszą emeryturą"

65
Podziel się:

Justyna Steczkowska nie ukrywa, że w dzieciństwie życie jej nie rozpieszczało. Wychowała się w biednej rodzinie i z tego powodu, kiedy na świecie pojawiły się jej pociechy, poczyniła stanowcze kroki. Chciała dać im dobry start, a przy okazji zapewnić sobie spokojną emeryturę.

Justyna Steczkowska doświadczyła w dzieciństwie BIEDY. Tak zabezpieczyła swoją rodzinę: "Kupiłam kawałek ziemi. Jest naszą emeryturą"
Justyna Steczkowska pochodzi z biednej rodziny. Przed laty zabezpieczyła się finansowo (AKPA)

Justyna Steczkowska jest jedną z najpopularniejszych i najbardziej cenionych artystek w Polsce. Ten status daje jej możliwość inkasowania sporych sum za występy na żywo, które są tylko kroplą w morzu jej dochodów.

Choć dziś Justyna Steczkowska nie może narzekać na problemy finansowe, to, niestety, w życiu nie zawsze się jej przelewało. W ostatnim wywiadzie wyznała, że pochodzi z biednej rodziny.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Maria Sadowska zapytana o Lunę. Co za mina! Ujawniła prawdę o Justynie Steczkowskiej

Justyna Steczkowska wychowała się w biednej rodzinie

Justyna Steczkowska potrafi docenić wartość pieniądza. W jej rodzinnym domu nie zawsze było łatwo i musiała sporo się napracować, aby dziś żyć w dostatku. W rozmowie z serwisem Party opowiedziała, jak wyglądało jej dzieciństwo.

Te pieniądze nie spływają z nieba. Nie urodziłam się królewną, ani księżniczką, tylko zwykłą dziewczyną w dosyć biednej rodzinie, więc zawsze musimy te finanse gdzieś wygenerować. Część to są koncerty, posty, to są reklamy, w których bierzemy udział - tłumaczy Jusia.

Piosenkarka przez doświadczenia z dzieciństwa już kilka lat temu zabezpieczyła się na przyszłość.

Kiedy przyszły na świat nasze dzieci, skupiłam się na tym, żeby miały finansowo lżejszy start w życiu niż ja i pomyślałam o różnej formie zabezpieczeń. A potem kupiłam kawałek ziemi, który jest po prostu naszą emeryturą. Ziemia zawsze ma swoją wartość, więc na skromną emeryturę wystarczy - mówiła magazynowi "Wprost".

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
pudelek.pl
KOMENTARZE
(65)
WYRÓŻNIONE
Aga
3 miesiące temu
Ale ona gada glupoty, pochodzi z wielodzietnej rodziny, a nie biednej, mieszkali w domu jednorodzinnym, jak na tamte czasy to wysoki poziom zycia.
gościk
3 miesiące temu
Olaboga, w latach 80/90 wszyscy byliśmy na tym samym poziomie. Dopiero po upadku komuny zaczęły się budować fortuny. Skrajna bieda to może w rodzinach alkoholików była. A tak wszystkie moje koleżanki i koledzy w przedszkolu i podstawówce były na równi z innymi. Nie było też bogaczy żadnych, nawet wysokich stopniem w WP czy innych służbach.
Stalowa Wola
3 miesiące temu
Rodzina była wielodzietna (bo pan ex ksiądz z chórzystką) stosowali kalendarzyk małżeński, ale bynajmniej nie była biedna, bo programowo państwo za PRL wspierało takie "komórki społeczne" - otrzymali spory dom, obiady w szkole i tego typu benefity. Biednej rodziny nie byłoby stać nawet na jedne używane skrzypce a co dopiero na instrumenty dla wszystkich dzieci.
iza
3 miesiące temu
jej młodsza siostra 26 lat temu chodziła ze mną do prywatnej szkoły i mieszkała w internacie ,wiec az takiej biedy nie było.
Sandy
3 miesiące temu
Wiadomo, że nie przelewa się w rodzinie z dziewięciorgiem dzieci. Ale KK nie dał zginąć swojemu byłemu pracownikowi.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (65)
456
3 miesiące temu
Jest kiczowata i po co przyznaje się do biedy. Nie kupi tym ludzi.
Piotr
3 miesiące temu
Na swoim interesie zarobi !
Olek
3 miesiące temu
tata było organistą, więc z ta biedą to raczej przesada
Kazia
3 miesiące temu
Ujmijmy to tak -Nie przelewało się nikomu za komuny.To lata mojej młodości ,w latach 80 -ych byłam nastolatką . Szampon ,mydło,środki chigieniczne ,maść cynkowa na wągry ,dezodorant ,tusz do rzęs , tego było brak ,trzeba było wystać w kolejce. Niekiedy włosy myłsm w płynie do naczyń ,koleżanki też.Bielizna ,buty ,ciuchy ,to samo ,lub na kartki, lub po kimś. Rajstopy to był rarytas ,często cerowałsm ,lub chodziłam w dwóch parach spodni na zmianę.Mam pisać dalej ? Ten okres życia był dla mnie okropny , nie chcę go pamiętać.Była nas tylko trójka ,rodzice pracowali ,nie kradli ,nie mieli znajomości. A jedzenie owszem było ,jedno i to samo. Wierzę Justynie .Wiem ,powinnam się cieszyć ,że nie mieszkałam w Afryce.
Hugkkk
3 miesiące temu
Ależ ona głupoty opowiada. Mieszkali w domu jednorodzinnym i jeździli rodzinnym autobusem na koncerty. Kto w tamtych czasach mógł sobie pozwolić na zakup autobusu nie zapominając o własnych instrumentach muzycznych.
Wuj
3 miesiące temu
Kolejna celebrytka mitomanka aby mówić aby post na insta był !!
Sowa
3 miesiące temu
Niech nie zapomni motorynkach, które teraz celebrytki kupują i chwalą się , że to inwestycja ha ha 🤣
ZKS Stal
3 miesiące temu
Kto wychował się w Stalowej Woli w latach 80-tych ten pamięta, po co opowiadać takie kocopały …
Elle
3 miesiące temu
Wiele osób było biednych za komuny. Moich rodziców nie było stać na mieszkanie i mieszkaliśmy u babci w jej małym mieszkanku przez parę lat. Też byłam biedna, ale cieszę się z tego, że mam na jedzenie i dach nad głową. Nie czuję się z powodu mojej biedy jakaś wyróżniona.
Przeczytaj
3 miesiące temu
Bieda wyglądała tak: dwoje pracujących, w państwowych fabrykach, rodziców (robotników) , trójka dzieci. Zaliczka 25. , a wypłata 10. dnia miesiąca. Gdzieś na tydzień przed wypłatą nie było pieniędzy na jedzenie. Trzeba było pożyczać. Od samotnej przyjaciółki domu. I tak prawie co miesiąc. Jak trzeba było kupić palta na zimę, rodzice brali pożyczkę, albo te palta były kupowane "na raty". Pamiętam , kiedy pojawiła się lodówka w domu: rok 1973. Trzy lata spłacania rat. Kiedy najstarsze dziecko poszło do szkoły z internatem (1972 rok) , młodsze przez kolejne lata nie dostały nic nowego. Lata 70. to już epoka Gierka, więc to były te lepsze czasy. Poprzednia dekada to siermiężne ubóstwo i strach przed kolejną wojną. Wyjazd dziecka na tylko jednodniową wycieczkę szkolną był ogromnym wysiłkiem finansowym. Państwo nie pomagało rodzinom, bo trudno nazwać pomocą kilkudziesiąciozłotowy "zasiłek rodzinny" i to tylko w przypadku, gdy nie przekraczało się pewnej, bardzo niskiej, kwoty dochodu na osobę. W małym mieszkanku (37 m2) nie było łazienki, ani toalety. Ta bieda była motorem napędowym dla dzieci. Cała trójka skończyła porządne studia (Politechnika Wr., Akademia Górniczo-Hutnicza, Uniwersytet Wr.). I niech nikt nie mówi, że "państwo nas wykształciło". Pochodzimy z małej miejscowości. Za wszystko trzeba było zapłacić: najpierw za internaty, potem akademiki, dojazdy do domu, podręczniki. To dzięki determinacji rodziców wyrwaliśmy się z prawdziwej biedy.
taka
3 miesiące temu
Pan Steczkowski był w latach 70/ 80 wielkim celebrytą i sławą w Stalowej Woli. Prowadził chór, koncertowali za granicą, dzieci też grały na instrumentach, jeździły z ojcem. My, zwykłe dzieciaki z bloku bardzo młodym Steczkowskim zazdrościliśmy, fajnie się ubierali, należeli do ' elity", podróżowali. Wstydziłaby się opowiadać takie androny.
daga
3 miesiące temu
Biedy? Pani Justyno, doskonale Pani wie, że mieszkała Pani w Stalowej Woli w wielkim białym domu koło Polmosu. Miała Pani wszystko, więc prosze tu nie pisac o biedzie i nie obrazac ludzi na prawde biednych. Stalowa Wola nie pozdrawia.
kseniu, raz d...
3 miesiące temu
pani kseniu oczekuję na przeprosiny!!!! i proszę nie usuwać tych komentarzy
Astrolog
3 miesiące temu
Zodiakalne Lwicezawsze płaczą że nie urodziły się w zamku jako księżniczki a tylko w bloku....
...
Następna strona