Justyna Steczkowska obdarzona jest jednym z mocniejszych głosów w branży, ale lata największej popularności ma już z pewnością za sobą. Co prawda artystka wciąż występuje przy okazji koncertów i branżowych imprez, jednak nie z taką intensywnością jak miało to miejsce za czasów kultowej już Dziewczyny szamana.
Zobacz: Opole 2020: skromna Justyna Steczkowska, drapieżna Anna Karwan, Ida Nowakowska z mężem (ZDJĘCIA)
48-latka tak jak większość jej koleżanek z branży korzysta z mediów społecznościowych. W serwisie Instagram, gdzie doczekała się już ponad stutysięcznego grona obserwatorów, nie tylko regularnie wspomina archiwalne nagrania i sesje zdjęciowe sprzed lat, ale i pokazuje co nieco z życia prywatnego.
W piątkowy wieczór Justynę wzięło na przemyślenia, którymi nie omieszkała podzielić się z fanami. Piosenkarka postanowiła otworzyć się w temacie swojej figury, prezentując fotkę wykonaną niedługo po narodzinach córki. Zdjęcie zestawiła z bardziej aktualnymi fotografiami.
Lubię to zdjęcie. Pamiętam, że było zrobione pół roku po narodzinach Helenki. Widać na nim, jak inne miałam ciało, ale nie miało to dla mnie żadnego znaczenia, bo byłam tak szczęśliwa, że urodziłam córeczkę, że cała reszta była tylko dodatkiem - wspomina Steczkowska i zdradza, że zaraz po wspomnianej sesji zdecydowała się zawalczyć o wymarzoną sylwetkę:
Potem zabrałam się za siebie i ćwiczę do dziś. Moje ciało jest mi wdzięczne (a ja mojemu ciału) pomimo tego, że każdy trening to udręka - pisze bez owijania w bawełnę. Zawsze szukam wymówki, żeby sobie odpuścić i nie jestem zbyt szczęśliwa, jak na niego jadę, ale bardzo szczęśliwa i dumna jak z niego wracam. Dumna, że kolejny raz udało mi się dotrzymać słowa samej sobie i szczęśliwa, bo ruch wyzwala mnóstwo endorfin - podsumowuje, następnie apelując troskliwie do obserwatorów o zażywanie regularnego ruchu:
Dlatego zachęcam Was do tego, żebyście nie przestali się ruszać, ćwiczyć, biegać, spacerować, ćwiczyć jogę, dbać o swoje ciało i emocje.
P.S Następne zdjęcia są z różnych wakacji, ale po kilku latach ćwiczeń. I nie są zdjęciami z sesji, które "popieścił" grafik, tylko zwykłymi selfie - zapewnia na zakończenie Justyna.
Jesteście pod wrażeniem jej przemiany?