Justyna Steczkowska po swoim ubiegłotygodniowym zwycięstwie w konkursie preselekcyjnym, niemal każdego dnia opowiada w wywiadach o spełnionym marzeniu. Dzięki przewadze wysłanych na nią SMS-ów, po dokładnie 30 latach będzie miała okazję jeszcze raz stanąć do rywalizacji o serca publiczności. Co prawda spektakularny występ wokalistki nie pozostawił nikogo obojętnym, lecz jej młodsza koleżanka po fachu, Doda, która o Eurowizji może rozprawiać jedynie z perspektywy widza, służy cennymi radami, jak jeszcze bardziej urozmaicić show.
Wykonawczyni utworu "Gaja" w ramach trwającej promocji zawitała do Kanału Zero. O poranku przywitali ją Czarek Sikora i Tomasz Wolny, z którym nieraz przecinały się jej drogi na korytarzach w siedzibie TVP. Prowadzący naturalnie wypytywali o emocje towarzyszące wygranej i intensywne przygotowania przed półfinałami w Bazylei.
Justyna Steczkowska dostała nietypowy komplement o swej obłędnej figurze
Piosenkarka co rusz powracała wspomnieniami do lat 90., na które przypadł jej debiut fonograficzny. Bez owijania w bawełnę wspomniała o niekorzystnych kontraktach z wytwórniami zagarniającymi zdecydowaną większość dochodów, jakie generowały ich gwiazdy. Podsumowała, że "finansowo to była rzeźnia", ale i tak największe spełnienie zapewniała jej możliwość występów na żywo przed publicznością.
Nieraz chodziłam głodna, ale ja w ogóle nie odczuwałam tego jako coś, co mnie dobija, co jest trudne. No dobra, dzisiaj nie zjadłam, to zjem jutro, nie stać mnie na to, to ugotuję sobie coś ze zgniłków i to wszystko jakoś szło. Nie miałam nigdy pretensji. Byłam szczęśliwa, że ja mogę śpiewać - powiedziała Justyna Steczkowska w trakcie live'a.
Tomasz Wolny po chwili skierował w stronę artystki mało wysublimowany komplement.
Gdyby ktoś pytał o sukces tej figury i formy, to właśnie remedium padło - wypalił, na co wokalistka zareagowała krótkim "no" i lekko wymuszonym śmiechem.
Wyszło niezręcznie?
