Rozstanie Piotra i Justyny Żyłów bez wątpienia przeszło do historii jako jedno z najbrutalniejszych w rodzimym show biznesie. Jeszcze kilka miesięcy temu byli małżonkowie publicznie prali brudy i wymieniali się osobliwymi oświadczeniami po wzajemnych oskarżeniach, a skoczek układał sobie życie u boku nowej ukochanej, Marceliny Ziętek. Ona z kolei długo trzymała ich związek w tajemnicy.
Od tego czasu wiele się jednak zmieniło. Justyna Żyła nagle zapałała zaskakującą sympatią do eksmałżonka, a internet obiegły plotki o rzekomym rozstaniu sportowca z Marceliną Ziętek. Mówiło się też, że obie panie w pewnym momencie spotkały się na sali sądowej, gdyż aktorka wytoczyła eksżonie ukochanego proces. Powodem miały być internetowe tyrady Żyły, która nie pałała sympatią ani do Piotra, ani do jego nowej dziewczyny.
Najnowszą odsłoną niekończącej się sagi prywatnych problemów państwa Żyłów jest osobliwy komentarz Marceliny, która publicznie "pouczyła" Justynę, że nie powinna "igrać z prawem". W rozmowie z nami stwierdziła wtedy, że Żyła "zakłóca ich spokój", jednak sprawa rzekomego procesu i jego efektów wciąż była owiana tajemnicą. Aż do teraz.
Justyna Żyła postanowiła udzielić wywiadu magazynowi "Party", który zapytał ją oczywiście o to, z czego słynie, czyli dzielenia się prywatnością z całą Polską. Co ciekawe, w wypowiedzi dla wspomnianego medium celebrytka ponownie wypowiadała się o eksmężu w samych superlatywach, a ich życie po rozwodzie ma teraz przypominać prawdziwą sielankę. Piotr Żyła podobno coraz częściej widuje dzieci i pomaga jej, gdy ta pracuje.
Wszystko sobie wyjaśniliśmy i doszliśmy do wniosku, że jesteśmy przede wszystkim rodzicami. Rzeczywiście Piotr spędza z Karolą i Kubą coraz więcej czasu. Pomaga mi, kiedy pracuję - mówi Justyna.
To jednak nie wszystko, bo następnie pojawił się temat procesu, który wytoczyła jej Marcelina. Okazuje się, że Justyna przegrała z nią w sądzie, a zasądzoną grzywnę pomógł jej spłacić... Piotr. Słowa celebrytki nie uciszą też plotek o rozstaniu skoczka z nową dziewczyną, bo sama utytułowała ją "ówczesną partnerką"...
Pomógł mi w zapłaceniu grzywny swojej ówczesnej partnerce. Było to zadośćuczynienie za moje słowa, wypowiedziane pod wpływem emocji, za które już przeprosiłam. I bardzo mu za tę pomoc dziękuję - wyznała.
Wygląda więc na to, że wiemy już, co mogła mieć na myśli Marcelina, nazywając Justynę "osobą z wyrokiem"... Jesteście zaskoczeni?