Justyna Żyła zasłynęła swego czasu w mediach przez toczoną z byłym mężem wojnę, której kulisy regularnie publikowała w sieci. Po tym, jak wściekła żona skoczka narciarskiego oskarżyła go o zdradę i rozpoczęła publiczne pranie brudów, para postanowiła mimo wszystko wstrzymać się od kolejnych oskarżeń formułowanych na łamach Instagrama. Teraz okazuje się, że niestety nie na długo.
W piątek Justyna Żyła kolejny raz wróciła do tematu byłego męża i pokazała, jak wyglądała prywatna korespondencja Piotra z ich córką. W opublikowanych wiadomościach widzimy, jak skoczek narciarski nazywa celebrytkę "brzydką", a pociecha bierze ją w obronę. W odpowiedzi Piotr opublikował z kolei wiadomości Justyny, która, nie przebierając w słowach, grozi jego nowej partnerce śmiercią...
Przypomnijmy: Piotr Żyła pokazał SZOKUJĄCE wiadomości od Justyny Żyły! "J**ANY K**WIU, SZ**CIARZU, ZABIJĘ S*KĘ"
Teraz przyszła więc kolej na ruch ze strony Justyny, która opublikowała na Instagramie obszerne oświadczenie. Jak sama twierdzi, nie chce więcej wracać do tematu małżeństwa z Piotrem w trosce o dobro jej dzieci.
Idealna rodzina - czy taka istnieje? Co znaczy to słowo? Miłość czy idealność? Szczerość czy potulność? Zacznijmy od początku. Albo od połowy, od rozwodu - nie będę wracać do czasów małżeństwa. Czy jest do czego w ogóle wracać? Co teraz we mnie siedzi? Pustka? Sentyment? Złość? A to one są najważniejsze, bynajmniej dla mnie, dlatego postanowiłam, że będzie to moje ostatnie słowo w temacie naszych relacji - zaczęła swój post celebrytka (zachowujemy oryginalną pisownię).
W dalszej części wpisu Justyna duma nad tym, że życie u boku sportowca wcale nie należy do najprostszych. Prosi też obserwujących, aby nie oceniali jej decyzji.
Pisanie w negatywnych emocjach nigdy nikomu nie pomogło, ale chciałabym, z szacunku do Was i do samej siebie - opowiedzieć Wam krótką, ale prawdziwą historię. Od początku związku wiedziałam, co oznacza wspólne życie ze sportowcem. W mojej rodzinie znałam takie małżeństwo i wiedziałam, z czym się to gryzie. Warunki małżeństwa były jasne i klarowne - on się spełnia, realizuje, a ja przystaję na matkę, żonę. Wyborów naszych nie oceniajcie. Dzieciom nigdy nic nie brakowało. Piotrek dbał o finanse naszej rodziny, a ja dawałam 100% swojego czasu i miłości. Byłam przy wzlotach i upadkach dzieci. Kiedy były wściekłe i szczęśliwe. Jak to wygląda teraz? Nic się nie zmieniło. Piotr płaci alimenty - ja daję im wsparcie, czas, miłość. Traktuję ich jak swoich najlepszych przyjaciół - czytamy.
Celebrytka przyznaje też, że po tylu latach bycia zależną od męża chce w końcu postawić na siebie.
Zależność jest okropna. 15 lat poświęciłam dzieciom i sukcesom osób trzecich. Piotrka większość czasu nie było w domu. Nie myślałam o sobie, o swojej karierze zawodowej. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Teraz, kiedy dzieci są duże - postanowiłam, że zajmę się sobą - chyba czas najwyższy. Lubię gotować. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, ile radości mi daje gotowanie - twierdzi.
Justyna przyznaje też, że nie rozumie medialnej wrzawy wokół swojej osoby, a negatywne uwagi od internautów stara się przekuć w motywację do dalszego budowania swojej kariery w mediach.
Próbuję od zera, choć większość myśli, że wykorzystuję sytuację. Czy to źle, że mama chce dać im wszystko, co dotychczas miały? Stać się niezależną kobietą? Mam łatwiej? Absolutnie! Codziennie zmagam się z negatywnymi komentarzami. Każdy mój krok jest analizowany. Każdy sukces przypisywany nazwisku. Co dostałam? Jeszcze większą motywację do działania. Wiele razy zrobiłam krok do tyłu - kontynuowała.
Na koniec Justyna przyznaje, że nie ograniczała Piotrowi spotkań z dziećmi, jednak on sam nie dotrzymał danego im słowa. Jednocześnie celebrytka stwierdza też tajemniczo, że tylko ona zna całą prawdę.
Piotrek widywał dzieci kiedy chciał. Zawsze miał otwarte drzwi, a dzieci cieszyły się na wizytę ojca. Do pewnego momentu. Miały tylko jedną prośbę - podczas spotkań nie chciały widywać nowej partnerki taty. Czy to dużo? Każdy potrzebuje czasu, nawet dzieci - albo tym bardziej dzieci. Z dziećmi miałam zawsze bardzo dobry kontakt. Syn przez ostatnie kilka miesięcy zachowywał się inaczej, nie chciał jeździć do ojca. Powód? Pomimo próśb dzieci, czas spędzali w czwórkę. Ponadto kazano, aby były po cichu. Nie mogły nikomu nic powiedzieć oraz zaakceptować sytuację, której tak bardzo nie chcieli - bynajmniej teraz. Pół roku nieświadomości i kłamstw. Czy to się nazywa nowoczesne wychowanie? (...) Jednego nie przeżyję, jak każda matka bądź ojciec - mścić się na dzieciach w kryzysowej relacji rodziców. Czemu one są winne? Jak one się czują? Dać im coś i odebrać. Obiecać i nie dotrzymać słowa. A gdzie autorytet? Szacunek? 15 lat milczenia i bycia tylko dla innych... Jaka jest prawda? To wiem tylko ja - zakończyła odezwę do fanów.
Niestety w pewnym momencie Justyna uznała, że nieco pospieszyła się z wrzuconym do sieci postem i po prostu go... usunęła. Opublikowane przez nią oświadczenie kilkanaście minut później ponownie zagościło na Instagramie, tym razem już bez rodzinnej fotografii i w dłuższej wersji.
Myślicie, że wkrótce czeka nas ciąg dalszy?