Justyna Żyła, mimo medialnego konfliktu z byłym mężem, często pokazywała na Instagramie, jak w towarzystwie dzieci ogląda poczynania Piotra na skoczni, często gratulowała mu też wyników. W ostatnim czasie relacja skoczka i celebrytki wydaje się być jednak wyjątkowo napięta po głośnej awanturze o samochód, który Piotr rzekomo zabrał Justynie. Do publicznego prania brudów włączona została też nowa partnerka Żyły, Marcelina Ziętek.
Nie można co się zatem dziwić, że po wielkim sukcesie Piotra Żyły, który w sobotę wywalczył tytuł mistrza świata na skoczni w Obersdorfie, wyczekiwano, jak ten wyczyn skomentuje była żona sportowca. Fani "dramy" musieli się mocno rozczarować, bo Justyna Żyła nie odniosła się w żaden sposób do zawodów. Podejrzliwym okiem zaczęto jednak patrzyć na zdjęcie, jakie wstawiła w czasie, kiedy jej były mąż zdobywał złoty medal. Na fotografii widzimy, jak córka byłych małżonków czyta książkę dla dzieci, a na ilustracji widnieją... kłócący się rodzice. Oczywiście post na Instagramie szybko został podchwycony przez media i zinterpretowany jako szpila wbita Piotrowi.
Justyna postanowiła stanowczo zaprzeczyć takiej interpretacji wydarzeń i wytłumaczyć, dlaczego tym razem nie zdecydowała się na post z gratulacjami dla byłego męża.
Wiele osób uważa, że jestem zobowiązana do publicznych gratulacji byłemu mężowi sukcesu - nie muszę publikować gratulacji pod publiczkę. Ilekroć gratulowałam mu sukcesów, zarzucano mi, że nie mogę o nim zapomnieć itp. Dlatego postanowiłam pogratulować mu prywatnie - wyjaśnia.
Żyła odniosła się też do kwestii "wymownego zdjęcia" córki.
Usilne upatrywanie się złośliwości z mojej strony i brania pod lupę każdego zdjęcia na story jest dla mnie próbą kolejnego sprowokowania mnie i poróżnienia z byłym mężem. Więcej komentarzy w tej sprawie nie udzielę - napisała na Instagramie.
Dobrze mówi?