Justyna i Piotr Żyłowie od piątku ponownie goszczą z ogromną częstotliwością na łamach portali plotkarskich. Wszystko za sprawą prywatnej korespondencji skoczka z ich córką, której treść celebrytka opublikowała na Instagramie. W opublikowanych wiadomościach widzimy, jak Piotr nazywa Justynę "brzydką", a 8-letnia Karolina bierze mamę w obronę.
Taki ruch ze strony Justyny Żyły wyraźnie rozsierdził jej byłego męża, który szybko odgryzł się w cytowanym już w mediach oświadczeniu. Dołączył do niego także zapis rozmów, w których celebrytka groziła jego nowej sympatii śmiercią. W odpowiedzi Justyna wydała własne oświadczenie i stwierdziła, że nie chce więcej rozmawiać o małżeństwie z Piotrem dla dobra ich dzieci.
Obszerny wpis Justyny Żyły wzbudził dość skrajne emocje wśród internautów. O ile niektórzy uważają, że celebrytka poruszyła w nim kilka istotnych kwestii, to inni wciąż ganią ją za to, że ponownie omawia ich prywatne sprawy na łamach mediów społecznościowych. Ma to też przykre efekty, o których Justyna przekonała się już w kilka godzin po opublikowaniu swojego oświadczenia.
Na swoim Instastories celebrytka pokazała jedną z wiadomości, którą dostała od nieznanej jej osoby. Co więcej, z opublikowanego zrzutu ekranu wynika, że raczej nie był to ktoś, kto stoi po jej stronie w medialnym sporze z byłym mężem...
Oddawaj dzieci panu Piotrkowi - napisał nieznany osobnik.
Justyna stwierdziła też, że od czasu opublikowania swojego wpisu otrzymuje setki podobnych wiadomości. Mimo presji nie ma jednak zamiaru dać się terroryzować.
To jedna z setek wiadomości. Nikomu nie mam zamiaru nic oddawać. Moje dzieci mają swoje zdanie, uczucia, rozum i empatię - stwierdziła.
Warto wspomnieć, że w swoim oświadczeniu Justyna wspominała już, że nigdy nie ograniczała Piotrowi Żyle kontaktu z dziećmi. One same mają mu jednak za złe, że nie dotrzymał danego im słowa i widywał się z nimi w towarzystwie nowej partnerki.
Piotrek widywał dzieci kiedy chciał. Zawsze miał otwarte drzwi, a dzieci cieszyły się na wizytę ojca. Do pewnego momentu. Miały tylko jedną prośbę - podczas spotkań nie chciały widywać nowej partnerki taty. Czy to dużo? Każdy potrzebuje czasu, nawet dzieci - albo tym bardziej dzieci. Z dziećmi miałam zawsze bardzo dobry kontakt. Syn przez ostatnie kilka miesięcy zachowywał się inaczej, nie chciał jeździć do ojca. Powód? Pomimo próśb dzieci, czas spędzali w czwórkę. Ponadto kazano, aby były po cichu. (...) Jednego nie przeżyję, jak każda matka bądź ojciec - mścić się na dzieciach w kryzysowej relacji rodziców. Czemu one są winne? Jak one się czują? Dać im coś i odebrać. Obiecać i nie dotrzymać słowa. A gdzie autorytet? - napisała w sobotę Justyna na Instagramie.
Myślicie, że czeka nas wkrótce odpowiedź drugiej strony konfliktu?