W czwartek sąd w końcu ogłosił wyrok w sprawie głośnego rozwodu Maryli Rodowicz i Andrzeja Dużyńskiego. Zwaśnieni byli małżonkowie próbowali rozwieść się, odkąd w 2016 roku ogłosili separację. Jak to w przypadku znanych osób bywa, nie obyło się bez walki o majątek i publicznego prania brudów.
Maryla i jej już w końcu były mąż przez kilka ostatnich lat spierali się na kolejnych rozprawach sądowych między innymi o masło, dietę konia czy rzekomą kochankę Andrzeja.
Po czwartkowej rozprawie, na której ku uciesze Dużyńskiego nie zasądzono mu płacenia alimentów na eksżonę, mężczyzna triumfował.
Sąd bardzo wnikliwie i dokładnie zapoznał się z sytuacją i doszedł do przekonania, że nie ma tutaj żadnej mojej winy - mówił zadowolony w rozmowie z "Faktem", nawiązując do oskarżeń Maryli:
Te wszystkie wymysły odnośnie kochanki, skrzywdzenia i oszustwa, które żona mi zarzucała, zostały oddalone, ponieważ nie miały żadnego potwierdzenia w faktach, tylko to były konfabulacje mojej żony - przekonuje i nazywa Rodowicz zawodową manipulantką:
Powiedzmy sobie wprost, żeby przechylić szalę na swoją korzyść i w jakiś sposób manipulować. Bo to była ewidentna manipulacja, no ale artyści potrafią manipulować, to jest ich zawód. Także muszę powiedzieć, że tutaj ze względu na bardzo profesjonalne podejście udało mi się wybronić z tych kompletnie nieprawdziwych zarzutów.
Myślicie, że Maryli spodobają się słowa byłego męża? Może znowu nagra coś sugestywnego?
Przypomnijmy: Kot Maryli Rodowicz z WULGARNYM przekazem: "I don't give a FU*K. You can SU*K MY DI*K"
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!