Fakt, że kabareciarze przedstawiają bieżące wydarzenia w "krzywym zwierciadle", nie jest w sumie niczym nowym. Ostatnio w kraju sporo się jednak dzieje, z czym ma oczywiście wiele wspólnego trwająca kampania wyborcza. Celem ataków stał się niedawno film Agnieszki Holland "Zielona granica", nazywany przez prawą stronę sceny politycznej "antypolskim".
Przypomnijmy: "Wiadomości" TVP ZNÓW o Agnieszce Holland. Przywołano jej wizytę u Wojewódzkiego. "TO KŁAMSTWO! Niech pokaże DOWODY"
Kabareciarze drwią z konfliktu władzy z Agnieszką Holland. Oberwał Ziobro
Nic zatem dziwnego, że kolejny rozdział wojny polsko-polskiej stał się inspiracją dla wspomnianych już kabareciarzy, których popisy wyemitowano w ramach niedzielnego "Kabaretu na żywo" na Polsacie. Najpierw żartowano z lewicy, potem z głośnej "imprezy" na plebanii w Dąbrowie Górniczej, a następnie na wzmiankę zasłużyli skonfliktowani Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki i Agnieszki Holland.
Do kabareciarzy odgrywających role wspomnianych polityków przyszła "Agnieszka Holland", w którą wcielił się oczywiście jeden z ich kolegów. Parodiowany Andrzej Duda nie był jednak w stanie poprawnie wskazać jej nazwiska, więc ta postanowiła się przedstawić.
Czy pan jest normalny? Ja jestem sumieniem narodu - wyjaśniła "prezydentowi" "Holland".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dalej było jeszcze ciekawiej, bo wkroczył "Morawiecki" z ciekawą propozycją. Wspomniał, jakoby łączył ich wspólny wróg - Zbigniew Ziobro.
Pani robi dobre film tylko na złe tematy. Pani robi antypolskie filmy, a my robimy antypolską politykę. Może połączymy siły! Silni razem, mamy przecież wspólnego wroga - zagaił kabareciarz.
Łukaszenkę? - odpowiedział mu drugi, udający Holland.
Ziobrę! - wypalił ten pierwszy. Pani go nie lubi, ja go nie lubię, on go nie lubi, Łukaszenka... Może on go lubi, nie wiem. Nakręcimy film o Ziobrze.
Padła też propozycja, kto mógłby go zagrać. Tu z kolei dla odmiany wspomniano o Donaldzie Tusku.
Robimy tak, że Ziobrę gra Ostaszewska. Zgodzi się, wyślemy film do Cannes. Lepiej, wyślemy do Berlina, w końcu Tusk się postara i dostaniemy jakieś nagrody, tak? - przekonywał "Agnieszkę" "Morawiecki".
Kabareciarz udający prezydenta skupił się w tym czasie na oglądaniu butów narciarskich. Reakcja publiczności była wymowna: z widowni co chwilę rozlegały się śmiechy i oklaski.