Odkąd w Polsce trwają protesty po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, opinia publiczna czekała na reakcję Jarosława Kaczyńskiego. To między innymi pod domem prezesa PiS od kilku dni trwają głośne i tłumne manifestacje. Kaczyński przemówił we wtorek po południu. Prawo i Sprawiedliwość opublikowała nagranie z prezesem, na którym polityk oznajmia, że protesty "to atak, który ma zniszczyć Polskę", a kobiety walczące o swoje prawa są chyba przez kogoś szkolone, bo wszystko wygląda na "elementy przygotowania". Wezwał też do obrony kościołów: Jarosław Kaczyński zabiera głos w sprawie strajków kobiet: "To atak, który ma ZNISZCZYĆ POLSKĘ"
Oświadczenie prezesa PiS odbiło się szerokim echem i stało się źródłem ostrych komentarzy. Nie zabrakło porównań Kaczyńskiego do... Wojciecha Jaruzelskiego wprowadzającego stan wojenny. Uwadze nie umknął także drobny, ale bardzo istotny szczegół z przemówienia Kaczyńskiego (rocznik '49): polityk miał w klapie marynarki wpięty znaczek Polski Walczącej, symbolu Powstania Warszawskiego.
Uczestniczki Powstania, w tym między innymi Krystyna Zachwatowicz, wdowa po Andrzeju Wajdzie, wydały oświadczenie, w którym ostro protestują przeciwko takiemu wykorzystaniu symbolu walki o wolność: Jesteśmy głęboko oburzone faktem, że Jarosław Kaczyński ośmielił się wystąpić przeciwko tak słusznie demonstrującym młodym Polkom i Polakom, mając przypięty znaczek POLSKI WALCZĄCEJ. Nie ma do tego znaku żadnego prawa. Wykorzystywanie tego znaku w takiej sytuacji jest dla nas niedopuszczalne - czytamy.
Przypomnijmy, że środowiska powstańcze podobnie krytycznie wypowiadały się w czerwcu tego roku, po oburzających słowach Andrzeja Dudy o tym, że "LGBT to nie ludzie, to ideologia". Nie będziemy obojętni wobec dehumanizacji mniejszości, przypominającej najgorsze czasy, w których mieliśmy okazję żyć. Uważamy, że mamy obowiązek zabrać głos w obronie ludzi słabszych - zakomunikowano wówczas.