Przez ostatnie kilka dni Kaja Godek była na językach niemalże wszystkich Polaków. Kontrowersyjny projekt ustawy jej autorstwa zatytułowany "Zatrzymać aborcję", który przewidywał zakaz aborcji eugenicznej oraz karę do 5 lat pozbawienia wolności dla osób, które dopuszczą się usunięcia ciąży, miał swoje pierwsze czytanie w zeszłą środę. Został jednak skierowany do dalszych prac w komisji zdrowia oraz polityki społecznej i rodziny, co oznacza, że najpewniej nigdy nie dojdzie do skutku.
"Zamrożenie" projektu nie oznaczało jednak, że zagorzali antyfani Godek dadzą odpocząć swojej "ulubienicy". Wręcz przeciwnie. Jej przepełnione pogardą wpisy w mediach społecznościowych były notorycznie zgłaszane przez użytkowników Facebooka, a na jej profilu zaroiło się od wyrazów sprzeciwu, które były jednak natychmiast usuwane.
Wygląda na to, że albo Kaja Godek miała już dość ciągłego blokowania coraz to bardziej oburzonych krytyków swojej działalności, albo włodarze Facebooka sami postanowili, że nie chcą, aby na ich portalu szerzono często rażące kłamstwa na temat aborcji w Polsce. W niedzielę fanpage działaczki zniknął bowiem z internetowej platformy.
Trzeba przyznać, że spora część internautów Internauci nie krylinie kryła zadowolenia z takiego obrotu spraw.
Dobra wiadomość. Nie powinna pokazywać się w przestrzeni publicznej.
Nigdy się tak nie cieszyłam, słysząc o niej.
Będziecie tęsknić?