Od niedzieli Agnieszka Kaczorowska znów jest na językach całego kraju. Tym razem burzę wywołał jej pamiętny wpis na Instagramie, w którym ubolewała nad "skrajnym pojmowaniem" ruchu body positive i forsowaniem "mody na brzydotę", która z kolei skutkuje promowaniem "zwyczajności" w sieci. Swoje przemyślenia motywowała tym, że "jest estetką" a "bycie pięknym i wyjątkowym nie jest w modzie".
Wspomniane wynurzenia Agnieszki Kaczorowskiej wywołały w mediach społecznościowych ogromne poruszenie. Influencerkę znaną z brawurowej roli Bożenki w "Klanie" skrytykowali niemal wszyscy: dziennikarze, inni internetowi celebryci, a nawet jej znane koleżanki. W końcu Agnieszka postanowiła wystosować "przeprosiny", w których między wierszami zapierała się, że przecież ma prawo mieć swoją opinię.
Niestety "przeprosiny" na Instagramie nie pomogły, bo wciąż nie milkną echa tego, jak "estetka" Agnieszka postrzega media społecznościowe. Wcześniej głos zagrały już m.in. Karolina Korwin Piotrowska, Maffashion oraz Julia Wróblewska, która uznały jej słowa przede wszystkim za szkodliwe. Teraz do tego grona dołączyła Kaja Paschalska, która wystosowała swoją odpowiedź w ulubionym miejscu Agnieszki, czyli na Instagramie.
Jak bardzo można się zatracić w kreowaniu siebie w strachu przed oceną innych ludzi? Jak można mieć święte i błędne przekonanie, że jeśli osiągniesz tę utopijną perfekcję, to kontrolujesz sytuację i, co za tym idzie, odbiór swojej osoby przez innych, więc jest to jedyna droga do czucia akceptacji, której tak bardzo potrzebujesz? Ile czasu zajmuje zdanie sobie sprawy z tego, że to traktowanie siebie jako wieczne work in progress właśnie z tego wynika? Że poczucie własnej wartości nigdy nie będzie Ci dane od innych, bo musisz je dostać od SIEBIE? Że nawet płynąc na fali ich uznania, zawsze znajdzie się ktoś, kto zepchnie Cię mentalnie do punktu wyjścia i znajdziesz nowe dziury w tej wymuskanej projekcji samej siebie, która miała być przecież nietykalna? - zastanawia się na wstępie posta Kaja.
W dalszej części Paschalska przyznaje, że Instagram jest dla wielu osób jedynie źródłem kompleksów, a promowanie "zwyczajności" przez znanych i lubianych pomaga im pokochać samych siebie. Jak przyznała, pomaga to też jej samej i ma dużo szacunku dla kobiet, które nie wstydzą się "prawdziwych siebie".
Nie lubię Instagrama. Serio. Właśnie dlatego, że triggeruje wszystkie moje demony opisane wyżej. Podoba mi się zamysł bezpośredniego kontaktu z Wami, ale presja tego, co tu oglądam i porównywanie tego, jak przy tym wypada mój własny content, siada mi na banię nawet z pozycji trzecioligowej celebrytki. Cheers wszystkim dzielnym, pięknym i nadzwyczajnym w swojej zwyczajności kobietom, które nie boją się pokazywać prawdziwej siebie. Nawet jeśli robią to tylko na przekór - to tak, jak tworzenie nawyku, I guess. (...) I tak - pomagasz wejść na tę drogę innym, bo zupełnie szczerze - takie treści to coś, czego np. ja osobiście potrzebuję. Żeby kiedyś nadszedł ten dzień, że zamiast długiej, frustrującej rozkminy, na którym zdjęciu (z 20 takich samych) lepiej się prezentuję i czy treść jest na pewno wystarczająco fancy, inteligentna i zabawna, będę mieć to po prostu w d..., w granicach rozsądku oczywiście - skwitowała.
Jednocześnie aktorka opublikowała kilka zdjęć, na których widzimy ją w różnych, lecz równie "prawdziwych" wersjach - zarówno w makijażu i kosztownej kreacji, jak i w codziennym, domowym wydaniu.
Myślicie, że Agnieszka jeszcze przemyśli swoje słowa?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!