Kamala Harris, była wiceprezydent USA, powróciła do swojego domu w Los Angeles po opuszczeniu Białego Domu. Powrót niedoszłej przywódczyni Stanów Zjednoczonych wywołał mieszane reakcje wśród jej sąsiadów z ekskluzywnej dzielnicy Brentwood, znanej m.in. z tego, że swoje posiadłości mają tam Jim Carrey, Elon Musk czy Travis Scott.
Lewis, inwestor nieruchomości, który mieszka w pobliżu Harris, jasno wyraził swoje niezadowolenie z faktu, że jego sąsiadką jest niedawna konkurentka Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich.
Wstydzę się, że mieszka tutaj i że reprezentowała Stany Zjednoczone - powiedział. Dodał, że obawia się, iż Harris może kandydować na gubernatora w 2026 roku, co według niego mogłoby zaszkodzić Kalifornii. Karen Bass, Gavin Newsom, zniszczyli mój stan. Kamala Harris zrobi dokładnie to samo. Wolałbym, żeby znalazła inny stan do zniszczenia - stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inny mieszkaniec Brentwood skarżył się na utrudnienia w ruchu drogowym spowodowane wizytami Harris. Jako jedna z najważniejszych osób w polityce, Kamala zawsze otoczona była wianuszkiem fotografów i reporterów.
Nie obchodzi mnie, że wróciła, poza tym, że blokują drogę, gdy tylko przyjeżdża do miasta - powiedział.
Harris stawiła się w Kalifornii, aby podziękować strażakom z Los Angeles za ich wysiłki podczas niedawnych pożarów. Tym samym kandydatka na fotel prezydenta wróciła do domu po czterech latach spędzonych w Waszyngtonie. Polityczka, która nadal będzie korzystać z ochrony Secret Service przez kolejne sześć miesięcy, była eskortowana przez cztery czarne SUV-y. Podczas wizyty w Kalifornii, Harris i jej mąż Doug Emhoff serwowali posiłki strażakom w Altadenie, gdzie pożary wyrządziły wiele szkód.
Chcieliśmy przyjechać i pokazać ludziom, że ich widzimy i że są dla nas ważni - powiedziała Harris, cytowana przez "New York Post".
Morlene Keller, projektantka wnętrz i sąsiadka Harris, była bardziej zadowolona z jej powrotu, choć wolałaby, aby Harris pozostała w Waszyngtonie z powodów politycznych.
Chciałabym, żeby wróciła do Waszyngtonu, ale cieszę się, że jest z powrotem - powiedziała.
Peggy Garrity, emerytowana prawniczka, podzielała te odczucia, przyznając, że Brentwood to mieszanka liberałów i konserwatystów.
To tragiczne, że nie jest już w Białym Domu, ale miło mieć ją jako sąsiadkę - stwierdziła Garrity.
Jest dobrą sąsiadką, ale może powinna zapewnić sobie i nam więcej prywatności - zauważył inny, anonimowy mieszkaniec.
W ostatnich dniach Harris miała wyrazić rozczarowanie, że Joe Biden twierdził w wywiadach, iż mógłby wygrać wybory w 2024 r., gdyby nie wycofał się z wyścigu. Harris miała odczuwać "głęboki smutek" z powodu swojej porażki, a jej bliscy uważają, że słowa Bidena pokazują "jednostronną lojalność" w ich relacji.
Pomimo trudności, Harris nie zamierza rezygnować z polityki. Według dobrze poinformowanych strategów z Waszyngtonu, może wystartować w wyborach prezydenckich w 2028 roku lub ubiegać się o stanowisko gubernatora Kalifornii. Dodatkowo, NBC News donosi, że Harris może napisać książkę o swoim czasie spędzonym w Waszyngtonie. Jeśli jednak zdecyduje się wrócić do polityki, może napotkać te same przeszkody, które uniemożliwiły jej wcześniejsze ambicje prezydenckie.