Kamerzysta to jeden z tych polskich youtuberów, który od jakiegoś czasu próbuje swoich sił także w świecie muzyki. Choć jeszcze do niedawna kontrowersje były jego głównym medialnym paliwem, to wyraźnie nie był zadowolony z tego, że znalazł się w czwartek w centrum kolejnego skandalu. Tym razem poszło o rzekome przywłaszczenie bitu producenta ze Stanów Zjednoczonych, który poprosił o pomoc użytkowników serwisu Reddit.
W swoim poście amerykański producent twierdził, że Kamerzysta podobno nie wykupił praw do jego podkładu, ani nie wskazał go jako autora bitu. Autor nie wykluczał nawet, że może dochodzić swoich praw w sądzie, jednak wyraźnie liczył na polubowne załatwienie sprawy. Teraz Kamerzysta odniósł się do tej palącej kwestii w serii nagrań opublikowanych na Instastories.
"Właśnie dzwonił do mnie kolega i doszła mnie informacja, że niby bezpodstawnie wykorzystałem podkład muzyczny Enksa, co nie jest oczywiście prawdą. Bit został w pełni opłacony" - twierdzi Kamerzysta w jednym z filmików.
W dalszej części wypowiedzi youtuber apeluje, aby weryfikować takie informacje, co sami, przed publikacją tekstu, próbowaliśmy zresztą wielokrotnie uczynić. W tym przypadku jest jednak podstawowy warunek - trzeba odebrać telefon...
"Radzę weryfikować dane rzeczy, jest mi przykro, że takie rzeczy zaczynają się dziać. Takie rzeczy zawsze zaczynają się dziać, kiedy chodzi o duże pieniądze, wysokie wyświetlenia" - mówił.
Chwilę później Kamerzysta opublikował potwierdzenie wykonania przelewu jako dowód dokonania płatności za bit. Zaznaczył też, że producent podkładu muzycznego nie mógł liczyć na żadną wzmiankę, bo... nie wymagała tego umowa.
"Bicik oczywiście został w pełni opłacony, a to, że producent nie został oznaczony - nie został oznaczony, bo nie ma tego w umowie. Przykro mi" - skwitował.
Co ciekawe, godzinę później youtuber opublikował kolejne nagrania, na których skarży się, że to on stał się w tej sytuacji ofiarą. Wszystko przez to, że podobno nie zobaczy ani złotówki z zysków z piosenki Doskonała. Te mają bowiem w całości trafić do właściciela praw autorskich.
"Kochani, żeby było jeszcze śmieszniej - właściciel praw autorskich przejmuje w pełni zarobki z piosenki, a to ja powinienem zarabiać, bo opłaciłem licencję. Tak z tego wychodzi, opłaciłem licencję, więc to ja jestem prawowitym właścicielem utworu. W pełni, bo tak jest zawarte w umowie. (...) Nie dość, że zapłaciłem za bit, zostałem oskarżony o kradzież, to jeszcze zostałem okradziony" - żali się na nagraniach.
Kamerzysta postanowił także zdementować plotki, jakoby zapłacił za bit dopiero w momencie ujawnienia sprawy.
"Dużo osób oskarża mnie o to, że niby rzekomo zapłaciłem za bit dopiero w momencie, kiedy facet oskarżył mnie o kradzież, co oczywiście nie jest prawdą. Data publikacji piosenki miała miejsce 29 grudnia, a ja zapłaciłem za bit 29 grudnia, czyli w ten sam dzień. Data zaksięgowania przelewu była 31 grudnia, więc po prostu mógł nie dostać tego przelewu. Stąd taki, a nie inny post, bo przez 2 dni po prostu ten przelew wisiał" - tłumaczył.
Do sprawy odniósł się też autor bitu, który napisał, że sprawa podobno została już osobiście wyjaśniona. Podziękował też za pomoc i wsparcie.
Rozmawiałem z Kamerzystą. Zapłacił za prawa do podkładu oraz zgodził się na odpowiednie oznaczenie i przekazanie zysków z utworu. (...) Dziękuję za pomoc i porady w tym temacie. Bardzo to doceniam - napisał rzeczony użytkownik serwisu Reddit.
Odetchnęliście z ulgą?