Niespełna dwa lata po spowodowaniu wypadku na trasie A1 na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego Kamil Durczok w końcu trafił przed sąd. Przypomnijmy tylko, że kierujący BMW X6 dziennikarz wjechał w pachołki rozdzielające jezdnie. Jeden z nich uderzył w nadjeżdżający z naprzeciwka samochód. Na szczęście nikomu się nic nie stało.
Jak wykazało badanie alkomatem, Kamil Durczok miał w trakcie zatrzymania 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Prokuratura domaga się, aby były szef Faktów TVN odpowiedział nie tylko za to, ale też za potencjalne spowodowanie katastrofy w ruchu drogowym. Jeżeli sąd przychyli się do jej wniosku, dziennikarz będzie mógł wylądować w więzieniu nawet na 12 lat!
Pierwsza rozprawa w procesie Durczoka odbyła się w środę w Piotrkowie Trybunalskim. Na miejscu obecni byli paparazzi oraz dziennikarka Faktu, która spisała wypowiedzi oskarżonego. Wyraźnie obrał on strategię na skruszonego skazańca. Zapewniał sąd o swoim żalu za popełniony czyn, jak również przekonywał, że od momentu wypadku zaprowadził w swoim życiu istną rewolucję.
To się zwyczajnie nie miało prawa zdarzyć, ale się jednak zdarzyło. Z pełną świadomością muszę ponieść karę i karę tę poniosę. Od lipca 2019 roku od momentu, kiedy się to wydarzyło, w moim życiu wiele się zmieniło, przede wszystkim ze względu na to co obiecałem publicznie, zacząłem terapię. Ten proces trwa i pewnie jeszcze długo będzie trwał - wypowiadał się przepełniony pokorą Durczok.
Jak wyjawił, po swoim zakrapianym rajdzie po autostradzie padł ofiarą hejtu. Znalazł jednak w sobie zrozumienie dla hejterów, bowiem sam uważa swój czyn za godny potępienia.
Nie myślę tylko o osobach, które mnie krytykowali, także o tych, których po prostu zawiodłem: o moich bliskich, moich przyjaciołach, moich widzach, moich czytelnikach. Na konta społecznościowe wpłynęły setki, jeśli nie tysiące bardzo ostrych, czasem obraźliwych głosów oburzenia, jak powiadam całkowicie uzasadnionego. Na każdy z tych głosów starałem się odpowiedzieć indywidualnie, odpisując, prosząc o wybaczenie, przepraszając. Jednoczesne dzisiaj jeszcze raz chciałbym powiedzieć: przepraszam - apeluje po raz kolejny skompromitowany dziennikarz.
Przypomnijmy: TYLKO NA PUDELKU: W samochodzie rozbitym przez Kamila Durczoka był jego pies! TRAFIŁ DO SCHRONISKA
Jego adwokat zdradził w rozmowie z Faktem, że Durczok jest gotowy odpowiedzieć za prowadzenie samochodu po pijaku. Nie wyobraża sobie natomiast, aby klient odpowiedział za "sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym", jak życzy sobie tego prokuratura.
Będę wnioskował o karę o charakterze wolnościowym, za czyn, do którego mój klient się przyznaje, czyli jazdę pod wpływem alkoholu, która jest zagrożona karą do dwóch lat pozbawienia wolności - powiedział adwokat Łukasz Isenko.
Uwierzyliście w skruchę Durczoka, czy jest to tylko gra pod publiczkę?