Julia Oleś zaliczyła swój medialny debiut w 2017 roku, gdy na jaw wyszedł jej związek z okrytym złą sławą Kamilem Durczokiem. Upadły dziennikarz próbował wtedy rozpaczliwie ratować swój wizerunek po tym, jak tygodnik Wprost opublikował artykuł, w którym oskarżył dziennikarza m.in. o molestowanie seksualne i mobbing. Niestety miłość aspirującej celebrytki i o 22 lata starszego furiata nie przetrwała próby czasu, a przedsiębiorcza 30-latka szybko znalazła pocieszenie w ramionach Marka Migalskiego.
Od głośnego wyjazdu na Santorini z byłym posłem PiS-u minął już rok. W tym czasie Oleś przestała cieszyć się uwagą mediów, co przełożyło się na zauważalny brak publikacji na jej temat. "Na szczęście" po wielu miesiącach oczekiwań dziennikarce w końcu udało się wydać szumnie zapowiadaną książę, w której opowiada znajomo brzmiącą historię.
Chociaż blogerka zaprzecza, by 220 stron dotyczyło jej relacji z Durczokiem, nietrudno doszukać się w książce jawnych analogii. "Dzieło" pisarki jest powieścią, w której zostały opisane losy młodej projektantki wnętrz tkwiącej w toksycznym związku ze skompromitowanym w aferze finansowej ministrem.
To nie jest tak, sze ja sobie mogę tak fiesz... - czytamy na łamach książki. Tak se fyjść i tak se poznać kogoś (...) bo ja jednak jestem znanym człofiekiem, Justyna!
Oleś skrupulatnie opisała, jak wygląda życie w toksycznym związku z uzależnionym od używek ukochanym, nie pomijając kompromitujących szczegółów.
Był pijany, niezdolny do utrzymania równowagi i skupienia na niej wzroku - pisała. Czerwony, spocony, a przede wszystkim wściekły (...) Nie pyskuj, k**wo!- zaproponował kulturalnie, po czym szarpnął ją za ramię, a drugą ręką wykręcił jej palce u dłoni.
Jeśli zastanawiacie się, jak na powieść zareagował sam zainteresowany, o wypowiedź w kontrowersyjnej kwestii zapytał dziennikarza Dobry Tydzień. W rozmowie z magazynem Kamil odniósł się do publikacji byłej ukochanej, zapewniając, że nie zamierza marnować czasu na jej lekturę.
Nie zamierzam kupować tej książki. Życie nauczyło mnie oszczędnie gospodarować groszem – stwierdził.
Myślicie, że Durczok faktycznie nie przeczyta "dzieła" byłej ukochanej?